5/10
Zaproszenia wysyłamy i dostajemy z okazji różnych radosnych wydarzeń. W książce "Dziedzictwo Orquídei Diviny" tytułowa bohaterka zaprasza swoją rodzinę, bo zamierza umrzeć. Prawda, że nietypowo?
Najbliżsi Orquídy nie spodziewali się, że jej umieranie będzie takie dziwne. Przyszłej denatce zewsząd wyrastają gałęzie i wszystko wskazuje na to, że zmieni się w drzewo. Tak też się dzieje. A wszystko to w czasach współczesnych! Potomkowie odziedziczyli po seniorce przedziwne zdolności, chociażby to, że widzą duchy. Rodzinie zagraża siła nieczysta, więc wnuczęta wybierają się w podróż, aby poznać sekrety młodości babci.
Książka aż kipi od magii i stworzeń nie z tego świata. Orquída jako dzicko uciekła z cyrkiem, w którym główną atrakcją był chłopiec zwany Żywą Gwiazdą. Cała opowieść opleciona jest więc czarodziejskim kokonem. Ale... co kto lubi. Ja nie bardzo się wkręciłam. Na początku było11 nudno, jednak później się trochę rozkręciło i dobrnęłam do finału. Niestety jako całość wypadła bardzo średnio.
Nie mogę doczepić się do stylu, bo jest nienaganny. Po prostu nie porwała mnie ta opowieść. Nie wzbudziła głębszych uczuć i nie zawładnęła myślami. Książka jest w porządku, ale ja nie jestem odpowiednim odbiorcą. Chyba nie powinniście sugerować się moją recenzją. Poszukajcie innej. (Ale jestem sprytna, co? Napisałam to kiedy i tak już ją przeczytaliście.)
Wydawnictwo Kobiece
Stron: 416
Tytuł oryginału: The Iuheritance of Orquídea Divina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz