środa, 28 listopada 2012

Skłócona z życiem. Intymna biografia Marilyn Monroe


 

Ładna okładka, twarda oprawa. Tyle dobrego o tej książce.
  
 Wspominałam już chyba, że jestem wielką fanką Marilyn i czytam wszystko o niej, co tylko wpadnie mi w ręce.
Z rumieńcami na twarzy i niecierpliwością małego dziecka, które czeka na wymarzony prezent oczekiwałam 15 listopada, kiedy premierę miała najnowsza biografia Marilyn. 
I muszę z przykrością stwierdzić, że dawno już żadna książka nie zawiodła mnie, jak ta.
Jest to jedna z tych pozycji, których nie doczytałam do końca, bo po prostu nie miałam ochoty się męczyć.
 Gdy dowiedzieli się o tym moi znajomi, poważnie się zaniepokoili - myśleli, że rozchorowałam się na jakąś dziwną chorobę - "bo przecież to jest o Marilyn".

Lois Banner  opisuje życie Normy Jane w taki sposób, w jaki przed nią zrobiło to już wielu, ale nie to mi przeszkadzało. Nie oczekiwałam, że znajdę w tej pozycji jakieś wielkie WOW! Przeczytałam już w swoim życiu kilka biografii Marilyn, więc myślałam, że ot, przypomnę sobie kilka faktów, może wyczytam coś, co pominęli inni biografowie. Nic takiego chyba nie wyczytałam (może, gdybym dobrnęła do końca).
Niestety książka napisana jest w taki sposób, że ja nie miałam ochoty jej czytać.
Jak dla mnie zdecydowanie za dużo tam psychologiczno - socjologicznej pisaniny. Ja rozumiem, że można w skrócie wyjaśnić, jakie objawy występują i dzieci molestowanych seksualnie, ale w biografii konkretnej osoby nie powinno to wyglądać tak, że przez 5 stron rozwodzi się autorka o objawach molestowania, po czym w jednym zdaniu stwierdza, że tak, Marilyn mogła być molestowana. Gdybym chciała zgłębić swoją wiedzę na temat wykorzystywanych dzieci sięgnęłabym po literaturę fachową.
Kolejna rzecz, która mnie rozczarowała to zbyt mała ilość zdjęć. Czytałam biogafie, w których w ogóle nie było fotografii, ale skoro autorka zdecydowała się jakieś zamieścić, to, jak dla mnie, powinna wybrać nie koniecznie te, które wszyscy widzieli po milion razy i trochę więcej niż 5 czy 6.

Jednym słowem "Skłócona z życiem" rozczarowuje. Spodziewałam się czegoś zdecydowanie lepszego.
A wszystkim tym, ktorzy chcą przeczytać coś fajnego o MM polecam "Blondynkę" J.C. Oates i "Żyć i umrzeć z miłości" A. Signorini. 

wyd.:Pascal
stron: 556
rok wydania :2012  
 

 


wtorek, 20 listopada 2012

Zeznania Niekrytego Krytyka



   Do dzisiaj nie wiedziałam o istnieniu człowieka zwącego się Maciej Frączyk czy, jak kto woli,  Niekryty Krytyk.  
Książką zainteresowałam się, bo szał na nią jest. I już rozumiem dlaczego :)

   Daruję sobie przybliżanie Wam sylwetki autora - jesteście zainteresowani to wujek Google pomoże, pewne jest jedno - koleś jest mega!


   O czym są "Zeznania..."? Ogólnie o życiu. Tylko bez żadnego nadęcia, bez zbędnego pitu - pitu. 135 stron ironii doprawionej sarkazmem z dużą dawką humoru i to wszystko prawdziwe, że ja cię kręcę. 


   Znajdziemy rozdział i przekleństwach w życiu codziennym, o edukacji seksualnej, o tym, że człowiek uczy się dla siebie. I o tym jak zrozumieć kobiety - to osobiście moja ulubiona część książki :)

   Gdybym była Ministrem Edukacji (czy kto tam się tym zajmuje) "Zeznania Niekrytego Krytyka" z pewnością znalazłby się na liście lektur obowiązkowych w gimnazjum. Ktoś może zapytać "dlaczego w gimnazjum?" Otóż dlatego, że może wtedy coś te dzieciaki by zrozumiały. Wyniosły by więcej niż z rozkminiania przez 3 godziny lekcyjne co poeta miał na myśli...

 Podsumowując - jeśli chcecie lekturę lekką, łatwą, przyjemną a jednocześnie dającą do myślenia. Do tego macie ochotę się pośmiać - idźcie kupić książkę Frączyka - autor zarobi na nową konsolę do gier, a i Wy przyjemnie spędzicie czas :)


wyd.: Zielona Sowa
stron: 135
rok wydania: 2012

piątek, 16 listopada 2012

Ciemniejsza strona Greya





„Ciemniejsza strona Greya” rozczarowuje. Przynajmniej mnie.

   Już sam tytuł zawierał obietnicę. Ciemniejsza, bardziej mroczna strona Christiana… A tu słodko, aż się niedobrze człowiekowi robi.

   Przesłodzona  i niewinna jak zawsze Ana już na początku książki wraca do Christiana, w połowie książki on wyznaje, że ją kocha, ¾ książki Christian się oświadcza.
   W trzeciej części można się spodziewać,  że wezmą huczny ślub, kupią psa, bo dom z ogródkiem już mają i będą wychowywać gromadkę pięknych dzieci.

   Po lekturze czuję zdecydowanie przesyt wanilią i myślę, że Chanel czy jakiś inny Gucci powinni zastanowić się nad wypuszczeniem zapachu Christianowego – podobno najpiękniejszy na świecie.

Ech… Trzeba było Dostojewskiego poczytać.

wyd.: Sonia Draga
stron: 626
rok wydania: 2012  
 

sobota, 3 listopada 2012

Miasto ślepców



  

 Wyobraź sobie, że idziesz ulicą  i nagle widzisz tylko biel. Najbielszą biel w swoim życiu. Biel i nic poza nią.

   To właśnie spotkało bohaterów „Miasta ślepców” Jose Saramago. 

   W pewnym mieście zupełnie nieoczekiwanie ślepnie człowiek, potem kolejny i kolejny…

 Władze decydują się poddać kwarantannie wszystkich, którzy oślepli – zamykają ich w nieczynnym szpitalu psychiatrycznym, który wraz z pojawianiem się  kolejnych lokatorów, zaczyna tworzyć państwo w państwie. Demokracja dość szybko upada, zaczyna panować totalitaryzm. Mord, przemoc i strach stają się nieodłączną częścią egzystencji hospitalizowanych; egzystencji, bo to już nie jest życie. 
 Nastaje taki dzień, w którym ślepcy opuszczają szpital. Nie dlatego, że wyzdrowieli. Dlatego, że strawił go pożar, a ich nikt nie powstrzymywał przed opuszczeniem płonącego budynku. Wojsko, które dotąd pełniło straż przed bramą znikło.
   Chorzy na białą  ślepotę wyruszają w miasto, które w niczym nie przypomina już tego miejsca, które znali przed umieszczeniem w szpitalu.
   Wszyscy mieszkańcy oślepli. Na ulicach leżą zwłoki zwierząt i ludzi, walają się odpady, wraki aut.  Nic nie działa – elektrownie, wodociągi, fabryki. Brakuje żywności, prądu, wody… 
   A jednak trzeba sobie jakoś radzić, mimo wszystko trzeba przeżyć.

   Wizja zarówno choroby jak i miasta, w którym nic nie funkcjonuje jest przerażająca, jednak Saramago zrobił coś niesamowitego – straszną historię opowiedział lekkim gawędziarskim tonem, przez co czyta się ją szybko i przyjemnie od pierwszej do ostatniej strony. 
   Zakończenie jest co najmniej zaskakujące,  a jedna z głównych postaci daje czytelnikowi do myślenia jeszcze długo po skończeniu lektury. 

wyd.: Rebis 
stron: 346
rok wydania: 2012 

piątek, 2 listopada 2012

Co nowego w listopadzie?

   Listopad zapowiada się niezwykle obiecująco pod względem nowych pozycji wydawniczych. Kilka z nich chciałabym już teraz mieć na swojej półce.

    W tym miesiącu ukażą się między innymi:


 05 listopada
 












07 listopada: 








08 listopada:
 


15 listopada:
 





 26 listopada:



 29 listopada: