Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura kobieca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura kobieca. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 29 kwietnia 2025

Book Lovers - Emily Henry

3/10



    Latem zdecydowałam się zapoznać z twórczością pani Emily Henry i choć postawiłam na wakacyjną książkę, spotkanie nie było zbyt udane. Ale spotkałam się z głosami, że to nie jej najlepsza powieść, więc postanowiłam dać autorce kolejną szansę. Tym razem sięgnęłam po jakże obiecujący tytuł „Book Lovers”.

wtorek, 26 października 2021

sobota, 3 lipca 2021

"Krok do miłości" Sylwia Kubik

 6/10


    Kiedy słyszę lub czytam, że książka jest o miłości, to zazwyczaj omijam ją szerokim łukiem. Nie lubię takiej literatury, z której wylewa się tona lukru, a scenariusz zawsze jest taki sam. Być może do tej niechęci przyczynia się mój wiek i życiowe doświadczenie. Na szczęście "Krok do miłości" to nie jest typowe romansidło i ta historia wciągnęła mnie od pierwszej strony.

wtorek, 1 marca 2016

Oddam męża w dobre ręce - Jennifer Coburn

5/10


  Większość z nas ma w swoim życiu takie chwile, kiedy chce przeczytać coś.... nieambitnego. Na czym nie będzie musiał zanadto skupiać uwagi i myśleć. Ja tak mam, gdy albo nie mam siły na czytanie czegokolwiek innego, albo nie mam siły na ambitniejszą literaturę. Właśnie niedawno miałam taki czas, czas na "Oddam męża w dobre ręce".

niedziela, 8 lutego 2015

Zatoka o północy - Diane Chamberlain

              5/10


   Do tej pory Diane Chamberlain znałam tylko ze słyszenia, a właściwie z widzenia - widziałam jej książki na księgarnianych półkach, ale nigdy nie ciągnęło mnie, żeby zapoznać się z nimi bliżej. Aż w końcu nadszedł ten dzień. Blurb wydał się ciekawy, zaintrygował mnie, więc pełna nadziei zasiadłam do lektury...

czwartek, 23 października 2014

Co będziemy mogli przeczytać jeszcze w tym roku?

   Nie od dziś wiadomo,że jesienne i zimowe wieczory, najlepiej spędzać z kubkiem czegoś gorącego i ciekawą książką w ręku. A interesujących lektur nie powinno nam zabraknąć.
Oto krótka lista tego, co jeszcze w tym roku trafi na półki w księgarniach: 

czwartek, 20 marca 2014

Bridget Jones. Szalejąc za facetem - Helen Fielding

   Któż z nas nie zna szalonej Bridget Jones?
Niejedna dziewczyna jest jej wierną fanką i z zapartym tchem śledziła poczynania zwariowanej dziennikarki już od czasów jej pierwszego dziennika. 
   Teraz stara, dobra Bridget powróciła.
Po kilku latach znów możemy zajrzeć do jej zapisków i zobaczyć co się u niej przez ten okres działo. A działo się sporo...

Po pierwsze  - Bridget ma 51 lat;
po drugie      -  jest matką dwójki dzieci;
po trzecie     -  jest wdową;
po czwarte   -  nic się nie zmieniła! 

   W trzeciej części przygód Bridget obserwujemy jej zmagania z macierzyństwem. Już po kilku stronach wiemy, że nie jest łatwo być samotną matką. W dodatku tak roztrzepaną i nieogarniętą. Szczególnie jeśli ma się romans z trzydziestoletnim "chłopcem". 
   Jeśli jesteście ciekawi co się stało z mężem Bridget Markiem Darcy już wyjaśniam. Zginął, samochód którym podróżował wjechał na minę w Darfurze. 
   W książce pojawia się również, a jakże(!) Daniel Clever, który jest ojcem chrzestnym dzieciaków Darcy. Okazuje się, że po ślubie Mark i Daniel pogodzili się, przez co Clever stał się przyjacielem domu.
   No i oczywiście czego nie może zabraknąć w książce o Bridget Jones?  Walki z kilogramami! Tym razem jednak była dziennikarka udaje się po pomoc do specjalisty - tak oto zrzuca zbędne 20 kg.
   Całkiem zabawne są także poczynania Bridget z portalami społecznościowymi. 

   I tyle. Książka szału nie robi. Jest ... zwyczajna. Dwie poprzednie części było dużo lepsze.
"Szalejąc za facetem" zostało napisane, choć wcale nie trzeba było tego robić.


wyd.: Zysk i S-ka
stron: 584
wydanie: I (03.03.2014)
tytuł oryginalny: Bridget Jones: Mad About the Boy

wtorek, 4 marca 2014

Blask trawy pampasowej - Karolina Janowska


   Czy pragnienie stabilizacji, miłości, szczęścia to zbyt wiele? W końcu tak naprawdę niczego więcej nie chce Natalia - bohaterka powieści. 
Jednak los rzuca jej kłody pod nogi. 
   Niepełna trzydziestoletnia dziewczyna, chcąc zapomnieć o nieudanym związku pakuje się w kolejny. Wychodzi za mąż za Marka, z którym ledwie udaje im się wiązać koniec z końcem, do tego obowiązki domowe ją przytłaczają. 

Wtem mąż oznajmia, że wraz z siostrą wyjeżdża do pracy do Norwegii. Dlatego też Natalia zaopiekuje się w tym czasie szesnastoletnią siostrzenicą. Gdyby tego było mało, do drzwi Natalii puka Adam - jej dawna wielka miłość. 
   Tak mniej więcej zaczyna się cała historia. 
Niestety życie to nie bajka, podobnie jak ta powieść i z biegiem czasu jest tylko gorzej.

   Anka nie należy do grzecznych dziewczynek, nie słucha ciotki, sprawia problemy, do tego właśnie się zakochała.
Natalia nie może poradzić sobie z natłokiem uczuć, szczególnie tych, do byłego narzeczonego. Dlatego też wplątuje się w namiętny i burzliwy romans, który będzie brzemienny w skutki. 

   Jeśli ciekawi Was jak nastoletnia Ania przeżyje swoje pierwsze uczucie, co oprócz pracy robił mąż Natalii w Norwegii i jak skończy się ponowne wkroczenie Adama w życie dziewczyny - sięgnijcie po książkę.

   "Blask trawy pampasowej" to życiowa powieść, pisana codziennym, życiowym, niekiedy mocnym i dosadnym językiem, co sprawia, że staje się bardziej rzeczywista. 
Postaci są wielowymiarowe i barwne, zmagające się z całą gamą uczuć od tych pozytywne, po złe i mroczne.
Na kartach książki znajdziemy mnóstwo odcieni miłości i wiele życiowych rozterek. 
   Gdy zaczniecie czytać tę powieść nie łatwo będzie się od niej oderwać.


wyd.: Nova Res
stron 428
wydanie I (30.12.2013)


Za możliwość poznania Natalii i innych bohaterów powieści dziękuję autorce książki. 

poniedziałek, 30 września 2013

Kocham Nowy Jork - Isabelle Lafleche

  
   Jak głosi  okładka – debiutancką  powieść Isabelle Lafleche można z powodzeniem porównywać do przebojowych książek Lauren Weisberger, Candace Bushnell czy Helen Fielding. Zazwyczaj jak widzę coś takiego podchodzę do książki sceptycznie – jak kogoś debiutującego można porównywać do mistrzyni gatunku? Jednak w przypadku Francuzki porównanie jest trafione. Czytając „Kocham Nowy York” bawiłam się świetnie!
   Główną bohaterkę książki – Catherine Lambert, trzydziestoletnią prawniczkę poznajemy, gdy przybywa do Edwards & White – prestiżowej kancelarii prawniczej w Nowym Yorku, gdzie właśnie zaczyna pracę. Wcześniej 6 lat pracowała dla tej samej firmy w jej paryskim oddziale. Przeprowadzka do Nowego Yorku to niewątpliwie awans, ale biedna Francuzka jeszcze nie wie, co ją tam czeka. Praca w centrali znaczenie różni się od tej, w Paryżu – jest jej miliard razy więcej. Z kancelarii wychodzi się o 2 w nocy, po to, aby po czterech godzinach snu wrócić tam znowu. A gdzie tu znaleźć czas na zakupy na Fifth Avenu, wypad do Spa, czy odwiedzenie klubu ze znajomymi? Do tego jeszcze dochodzą spotkania służbowe i wredna Bonnie, która każe prawniczce napisać sprawozdanie w sprawie najlepszej pralni w okolicy, gdyż musi oddać bluzkę do czyszczenia. Jednak Cat daje radę, ale nie jest łatwo – ma przeciwko sobie dwie biurowe plotkary, przez które kilka razy wpada w poważne tarapaty.  Mimo całego zamieszania i barku czasu na wszystko, bohaterka zakochuje się w jednym z klientów – seksowny, bogaty i piękny. Jeff obdarowuje ją pięknymi i drogimi prezentami, zabiera na weekend do Hamptons. Po czasie jednak, okazuje się, że jego zainteresowanie nie było bezinteresowne – ukochany prosi Cat, żeby pomogła mu zrobić przekręt na kilka milionów dolarów.
   Dziewczyna jest załamana, ale w końcu mści się na ukochanym w wyrafinowany sposób, wiąże się z przyzwoitym facetem, rzuca pracę, która jest ponad jej siły, i która przestała sprawiać jej przyjemność oraz szykuje się do ponownej przeprowadzki. Z powrotem do Paryża, by tam zacząć pracować dla swojej ulubione marki – dla Diora!
   „Kocham Nowy York” to rewelacyjna, lekka lektura, w sam raz, by odpocząć po cięższych pozycjach, zrelaksować się i kilka razy zaśmiać w głos. Jednocześnie jest na tyle interesująca i po prostu fajna, że ja na pewno sięgnę po drugą część. „Kocham Paryż” ukaże się na rynku w listopadzie tego roku.

Tytuł oryginalny: J’Adore New York
Wydawnictwo Literackie
stron: 385
wydanie I (2013)

Tekst mojego autorstwa zamieszczony także na portalu modeON.eu

środa, 3 kwietnia 2013

Prowincja pełna marzeń


   To jest książka z typu 'lekkie, łatwe i przyjemne", żadna ambitna literatura  ot czytadełko, ale i takie są czasem potrzebne.

   Akcja powieści dzieje się na Mazurach. Główna bohaterka mieszka sobie na prowincji, pracuje w lokalnej gazecie, jak każdy ma lepsze i gorsze dni...

   Pewnego razu przed swoją kamienicą poznaje Niemca Martina o od tego momentu nic już nie będzie dla niej takie samo.
   Jak to w tego typu książkach bywa, zakochuje się w nim z wzajemnością, jednak nie od razu jest sielankowo, żeby być ze sobą muszą pokonać różne przeszkody, mniej lub bardziej zależne od nich samych.
   Miejscami uczucie głównych bohaterów jest tak sielankowe, iż trudno uwierzyć, że coś takiego może spotkać ludzi w realnym świecie.

"Prowincja pełna marzeń" to dobra książka na obecną pogodę za oknem - ciepła, a opisy mazurskiej przyrody naprawdę oddziaływają  na wyobraźnię.

Jeśli kogoś zainteresują losy Ludki i Martina może się z nimi spotkać w kolejnych częściach prowincjonalnej sagi.



wyd.: mg
stron:  352
rok wydania:2009


czwartek, 10 stycznia 2013

Nowe oblicze Greya

  
 Trzeci, i na szczęście ostatni, tom święcącej triumfy trylogii E.L. James jest taki sam jak drugi... Chociaż nie, jest gorszy. Bardziej słodki. Aż człowiekowi niedobrze. Całą książkę można podsumować tak: pani Grey... panie Grey... kocham cię... też cię kocham... potrzebuję cię... potem przerywnik na sceny łóżkowe i od początku - pani Grey... panie Grey i tak przez 686 stron.

   W książce pojawia się wątek kryminalny, a nawet dwa takie wątki. Ale jak szybko się pojawiają, tak szybko się kończą. Pani James nie potrafi budować napięcia innego niż seksualne. Gdyby sprawa z Hydem nie rozwiązała się tak szybko powieść byłaby o 100 % ciekawsza. 

   Jednym słowem - szału absolutni nie ma. Nawet namiastki. Ciekawsze i bardziej porywające są opisy odcinków "Mody na sukces". 


wyd.: Amber
rok wydania: 2013
stron : 686

piątek, 16 listopada 2012

Ciemniejsza strona Greya





„Ciemniejsza strona Greya” rozczarowuje. Przynajmniej mnie.

   Już sam tytuł zawierał obietnicę. Ciemniejsza, bardziej mroczna strona Christiana… A tu słodko, aż się niedobrze człowiekowi robi.

   Przesłodzona  i niewinna jak zawsze Ana już na początku książki wraca do Christiana, w połowie książki on wyznaje, że ją kocha, ¾ książki Christian się oświadcza.
   W trzeciej części można się spodziewać,  że wezmą huczny ślub, kupią psa, bo dom z ogródkiem już mają i będą wychowywać gromadkę pięknych dzieci.

   Po lekturze czuję zdecydowanie przesyt wanilią i myślę, że Chanel czy jakiś inny Gucci powinni zastanowić się nad wypuszczeniem zapachu Christianowego – podobno najpiękniejszy na świecie.

Ech… Trzeba było Dostojewskiego poczytać.

wyd.: Sonia Draga
stron: 626
rok wydania: 2012  
 

poniedziałek, 17 września 2012

Debiutantki z Park Avenue

 Wiem, że są ludzie, którzy uważają, że nie warto tracić życia na czytanie książek typu "lekkie, łatwe i przyjemne". 

Ja się do nich nie zaliczam. Lubię od czasu do czasu przeczytać coś zabawnego, infantylnego czy śmiesznego. W końcu w życiu nie chodzi tylko o to, żeby czytać klasyków, prawda? 

 Jedną z lektur na poprawę humoru są "Debiutantki z Park Avenue" Plum Sykes.
Powieść utrzymana w klimacie "Diabeł ubiera się u Prady"czy "Seks w wielkim mieście".

Autorka zabiera czytelnika w świat ubrań od Chanel, torebek od Vuittona, zakupów na 5th Avenue i przyjęć... rozwodowych!
Bo okazuje się , że rozwód to nie koniec świata, wręcz przeciwnie. Po rozstaniu z mężem można się świetnie bawić i upajać dopiero co odzyskanym stanem wolnym. 

Nieco przerażona tym stanem rzeczy jest jedna z głównych bohaterek - świeżo upieczona mężatka - Sylvie.
Wciągnięta przez gwiazdę rozwódek Lauren w świat imprez, zdradzanych żon i mężów, oszustw, w świat gdzie miłość mierzy się w karatach (pierścionek z brylantem wielkości stanu Kalifornia to minimum), stara się przekonać wszystkich, że miłość istnieje. Ona i jej mąż są tego świetnym przykładem.
A jednak...

Przystojny, zamożny, odnoszący sukcesy w branży facet to łakomy kąsek. A że ma żonę... no cóż, bywa.
Takie właśnie podejście do tematu prezentuje młoda, wyrachowana i piękna Sophie.
Los tak chce (z małą "pomocą" ze strony Łowczyni Mężów), że Sophie spędza sporo czasu z mężem Sylvie, a paparazzi i brukowce na swój własny sposób to przedstawiają. Z czasem zdjęcia z prasy kolorowej trafiają w ręce zrozpaczonej Sylvie: jej mąż z piękną dziewczyną podczas kolacji, spaceru, wreszcie jak zadowoleni wychodzą z bardzo ekskluzywnego salonu jubilerskiego.
Co zrobiła Sylvie...? Czy urządziła huczne przyjęcie rozwodowe...? Who knows? ;) 

 Książkę czyta się szybko i przyjemnie. 
Główne bohaterki od razu zdobywają naszą sympatię, ciekawi nas, co tym razem wymyśli zwariowana Lauren i czy Sylvie nie będzie zgorszona jej szalonymi pomysłami.

 Zdecydowanie polecam na smutne, szare jesienne popołudnia, bądź po ostrej kłótni z chłopakiem. 


wyd.Albatros
stron: 288
rok wydania: 2007

poniedziałek, 10 września 2012

Pięćdziesiąt twarzy Greya





„Pięćdziesiąt twarzy Greya” jest ostatnio na ustach niemal wszystkich, którzy interesują się literaturą.
Opinie o książce są skrajnie różne – jedni się zachwycają, inni oskarżają E.L. James o grafomanię i są, delikatnie mówiąc, zniesmaczeni.
Sama więc postanowiłam sprawdzić, o co tyle hałasu.

Zacznę może od tego, że czyta się to szybko i dość przyjemnie, akcja wciąga, schemat powieści niewiele odbiega od wzorca większości amerykańskich filmów o miłości (tak, powieść zostanie sfilmowana): ona –  biedna, szara myszka, absolutnie nie wierzy w siebie. On – bogaty, nieziemsko przystojny, szarmancki, skrywa tajemnicę i oczywiście ze wszystkich kobiet na świecie chce właśnie Jej. Jedynym odstępstwem od normy są tu preferencje łóżkowe pana Graya.
Książka od mniej więcej 60 strony przypomina nieco harlequina, ale która z nas nie marzy o pięknym, zamożnym nieznajomym, który świata poza nami nie widzi i łamie swoje zasady dla naszej przyjemności? ;)

Nie chcę zagłębiać się w szczegóły, żeby nie psuć zabawy tym, którzy po „Pięćdziesiąt twarzy …” jeszcze nie sięgnęli, ale mają zamiar.

Natomiast chętnie pobawię się w psychologo-socjologo-maretingowca. Przypuszczam, że Pani Erica Leonard James stała się ostatnio zamożną osobą, jej sytuacja materialna jeszcze się poprawi, gdy na ekrany kin wejdzie film na podstawie powieści (proszę, niech Christiana zagra Ian Somerhalder :)).  Niewątpliwie zawdzięcza to ciężkiej pracy, bogatej wyobraźni, czytelnikom i marketingowcom. Książka nie doniosłaby tak wielkiego sukcesu (w Wielkiej Brytanii „Pięćdziesiąt twarzy Greya” kupiło więcej osób niż ostatni tom przygód Harrego Pottera), gdyby nie dobra, zakrojona na szeroką skalę reklama. Był czas przed premierą książki, gdy zewsząd atakował mnie okładkowy krawat; włączam Internet – Grey, otwieram gazetę – Grey, idę do pracy – Grey.
Nie ma co ukrywać, że seks odgrywa w tej książce ogromną rolę, co czyni ją nieco kontrowersyjną i dirty… 


wyd. Sonia Draga 
stron: 608
rok wydania: 2012