To jest książka z typu 'lekkie, łatwe i przyjemne", żadna ambitna literatura ot czytadełko, ale i takie są czasem potrzebne.
Akcja powieści dzieje się na Mazurach. Główna bohaterka mieszka sobie na prowincji, pracuje w lokalnej gazecie, jak każdy ma lepsze i gorsze dni...
Pewnego razu przed swoją kamienicą poznaje Niemca Martina o od tego momentu nic już nie będzie dla niej takie samo.
Jak to w tego typu książkach bywa, zakochuje się w nim z wzajemnością, jednak nie od razu jest sielankowo, żeby być ze sobą muszą pokonać różne przeszkody, mniej lub bardziej zależne od nich samych.
Miejscami uczucie głównych bohaterów jest tak sielankowe, iż trudno uwierzyć, że coś takiego może spotkać ludzi w realnym świecie.
"Prowincja pełna marzeń" to dobra książka na obecną pogodę za oknem - ciepła, a opisy mazurskiej przyrody naprawdę oddziaływają na wyobraźnię.
Jeśli kogoś zainteresują losy Ludki i Martina może się z nimi spotkać w kolejnych częściach prowincjonalnej sagi.
wyd.: mg
stron: 352
rok wydania:2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz