poniedziałek, 28 października 2013

Przeminęło z wiatrem. Od bestselleru do filmu wszech czasów - Ellen F. Brown i John Wiley, Jr



   O "Przeminęło z wiatrem" słyszał chyba każdy. Zarówno książka jak i film były wielkimi hitami. Ekranizacja powieści przyniosła ogromną popularność dwójce głównych aktorów - Vivien Leigh i Clarkowi Gable. Nie każdy zna jednak autorkę tego bestselleru i historię jego  powstania. Wszystkim, którzy te braki chcieliby nadrobić polecam książkę "Przeminęło z wiatrem. Od bestselleru do filmu wszech czasów". 


   Pierwsze co mnie zachwyciło, gdy pierwszy raz wzięłam książkę w rękę to okładka. Filmowy Rhett Butler trzymający w objęciach piękną Scarlett - czarno-biały kadr z filmu, nad nim zamaszystą czcionką w cudnie niebieskim kolorze tytuł powieści i filmu. W środku, poza opisem całego trudnego procesu rodzenia się powieści, znajdziemy mnóstwo ciekawostek związanych zarówno z wersją papierową jak i filmową adaptacją. Całość okraszona jest fotografiami autorki "Przeminęło z wiatrem", okładek książek z różnych zakątków świata oraz kilka fotosów  z premiery filmu.



   Ellen Brown i John Wiley zdradzają czytelnikowi, iż Scarlett miała w pierwotnej wersji na imię Pansy. Również tytuł nie od początku brzmiał jak dziś. Zastanawiano się czy powieści nie nazwać "Życie się dzisiaj nie kończy", "Trąby wyśpiewały prawdę", " Nikt nie był taki ślepy", czy "Nie w naszych gwiazdach". Margaret Mitchell powstawiła jednak na "Przeminęło z wiatrem". 

  Jedna z najpopularniejszych powieści Amerykańskich początkowo pisana była do szuflady, Mitchell miała wielkie opory przed jej wydaniem, nie wierzyła w sukces. A jedak! Poza rekordową sprzedażą i rewelacyjną ekranizacją, autorka za tę powieść została wyróżniona Nagrodą Pulitzera (w 1937 roku).

 Margaret Mitchell zacięcie broniła swojego dzieła przed nieutoryzowanymi wydaniami książki na całym świecie. Doprowadziła nawet do zmiany międzynarodowego prawa autorskiego.

 W książce znajdziemy także klika słów o kontynuacji "Przeminęło z wiatrem" zatytułownej "Scarlett. Druga część Przeminęło z wiatrem Margaret Mitchell" - jest to pierwszy autoryzowany sequel powieści.

 Pozycję "Przeminęło z wiatrem. Od bestselleru do filmu wszech czasów" polecam zarówno zagorzałym fanom Mitchell jak i wszystkim tym, którzy dopiero zamierzają zapoznać się z historią miłości Scarlett i Rheta. 
Jeśli ktoś z Was jest zainteresowany otrzymaniem egzemplarza książki duetu Brown & Wiley - piszcie w komentarzach.

wyd.: Aleja Róż
stron: 478
wydanie I (2013)


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu 




niedziela, 27 października 2013

Traktat o łuskaniu fasoli - Wiesław Myśliwski



   Po tę książkę sięgnęłam z ciekawości. Najbardziej chyba zainspirował mnie wpis Marty na jej blogu . Poza tym kilka osób wspominało o niej, wypowiadając się w samych superlatywach, więc czemu nie? 

Książkę przeczytałam, nie była to jednak lektura łatwa.

   Myśliwski ma to do siebie, że pisze tak, a nie inaczej i to stanowi o charakterze jego publikacji. Mimo, iż "Traktat..." napisany jest językiem przystępnym i bardzo zwyczajnym nie da się go pochłonąć w jeden wieczór.Takie jest moje zdanie. 

   A o czym jest książka? Okładka głosi, że jest to księga przypadku i przeznaczenia. 

   Główny bohater - człowiek prosty, majster i dozorca  podejmuje w swoim domku Gościa, który przyszedł kupić fasolę. Nie wiadomo kim on jest, można się jedynie domyślać. Bohater wraz z Gościem wspólnie łuskają fasolę, podczas tej żmudnej pracy dozorca snuje swą opowieść o życiu.

   O latach młodości, o czasie wojny, o swoim dorosłym życiu. W tej opowieści każdy czytelnik odnajdzie coś, co zapewne już zna. Jeśli nie ze swojego życia, to z opowieści rodziców, dziadków. 

   Mimo, iż Myśliwski zrezygnował z bogatego języka i wzniosłych słów, w "Traktacie o łuskaniu fasoli" jest kilka cytatów tak pięknych w swej prostocie, że aż dziw bierze. Moje ulubione to:

"Książki to także świat, i to świat, który człowiek sobie wybiera, a nie na który przychodzi." "Miłość to niedosyt istnienia."

   O "Traktacie..." napisano już wiele, także ja poprzestanę na tym, co powyżej. Dodam tylko, że książka - mimo, iż polska - podobała mi się. Wiadomo, że książki, mogą "podobać się" w różny sposób. Mnie się ona podobała w ten specyficzny sposób, w który podobają się człowiekowi rzeczy ciężkie, ale wartościowe, takie z których coś pozostanie. 


wyd.: Znak
stron: 400
wydanie II (2010)

poniedziałek, 21 października 2013

Już za parę dni, za dni parę...

   Zapewne każdy z Was ma tak jak ja - wyczekuje jakiejś książki z niecierpliwością. Wasze palce już chciałby muskać papier, przewracać z niecierpliwością strony, a tu do premiery jeszcze trochę. Ja z pełnym nadziei i podniecenia zniecierpliwieniem wyczekuję kolejnej książki pewnego Japończyka.

   Jeszcze tylko 16 dni i na polskim rynku ukaże się najnowsza powieść pana Haruki Murakami zatytułowana "Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa". Wprost nie mogę się doczekać!


   Poza tym już naprawdę za chwilę, bo pojutrze premiera na którą długo czekałam (przesunięta z 9 października) - "I góry odpowiedziały echem" Khaleda Hosseiniego. 

Dodatkowo wydawnictwo Albatros wznawia "Chłopca z latawcem", co mnie niezmiernie cieszy, bo poluję na tę książkę od dłuższego czasu.

   Poza tym na listopad Wydawnictwo Literackie zapowiedziało kontynuację debiutanckiej powieści Isabelle Lafleche. Tym razem tytuł brzmi "Kocham Paryż". 


   Ponadto w tym roku ukażą się jeszcze książki Romy Ligockiej, Jerzego Kosińskiego, Elisabeth Gilbert oraz tegorocznej noblistki Alice Munro .

wtorek, 15 października 2013

Ciemno, prawie noc - Joanna Bator


   „Ciemno, prawie noc” chciałam przeczytać już kiedyś. Po tym, gdy powieść zdobyła tegoroczną Nike byłam pewna, że w końcu po nią sięgnę. I stało się – przemogłam swoją niechęć do polskiej literatury, wzięłam się za czytanie. I przepadłam. Przepadłam na 525 stron.

   Od czasu „Bikini” Janusza L. Wiśniewskiego, żadna polska książka nie podobała mi się tak bardzo.  Chociaż nie wiem, czy słowo „podobać się” jest tutaj odpowiednie. „Ciemno, prawie noc” to nie jest ładna książka. Jest to raczej szara, brudna, przysypana pyłem węglowym opowieść o okrucieństwie, beznadziejności, pustce i utracie. Napisana językiem na miarę naszych czasów. Nie ma tam ubogaconych słów, jak w „Ościach” Karpowicza, są słowa powszechnie uznawane za wulgarne, są strony, które czyta się ciężko, bo nie ma na nich znaków przestankowych, są zlepki wyrazów pisane bez spacji. Ale  są też ładne skonstruowane powiedzenia.
   Rozdziały stylizowane na wpisy z forów internetowych to absolutne mistrzostwo, tak wiernie oddają klimat nienawiści, głupoty, zawiści, nienawiści, której pełno w Internecie.

   Główna bohaterka – reporterka Alicja Tabor – po wielu latach wraca do rodzinnego Wałbrzycha.  Ma napisać reportaż o trójce zaginionych dzieci. Poza zmierzeniem się z trudnym tematem, Alicja będzie musiała też stawić czoła demonom z przeszłości. Nie będzie to dla niej ani łatwe, ani bezpieczne. Będzie za to, w pewnym stopniu, oczyszczające i potrzebne.

   Powieść kończy się dobrze. Na tyle na ile to możliwe. W pewien sposób jest to jednak zakończenie słodko – gorzkie, gdyż niby dobro zwycięża, ale tak naprawdę nic to nie zmienia.
Nie wiem jeszcze czy Joanna Bator to ta autorka, która sprawi, że namiętnie zacznę czytać polskich autorów, z pewnością jednak, za jej sprawą przestanę się przed nimi bronić rękami i nogami :) 


Wyd.: W.A.B
Stron: 525

Wydanie I (2012)

czwartek, 10 października 2013

Nobel, Nobel... i po Noblu.

   
   Dziś o godzinie 13 Komisja Noblowska podała do publicznej wiadomości nazwisko tegorocznego laureata Literackiej Nagrody Nobla. To najbardziej prestiżowe w świecie wyróżnienie przypadło Kanadyjce Alice Munro. Osiemdziesięciodwuletnia pisarka uważana jest za jedną z najlepszych żyjących jeszcze autorek krótkich form literackich. Jako, że pani Munroe specjalizuje się w opowiadaniach nie przeczytałam (i raczej nie zamierzam) żadnego z jej dzieł - nie lubię tego typu literatury i tyle! 

   Poza tym, dziś o godzinie 13 było mi bardzo smutno... naprawdę bardzo liczyłam na to, że nagroda trafi w ręce mojego ulubionego Harukiego Murakami. Jego "Kafka nad morzem" - genialna; "Norwegian wood" - piękne, "Tańcz, tańcz, tańcz" - wciąga bez reszty.

   Znalazłam jednak sposób na poprawę humoru i otarcie łez. W dodatku to wcale nie tuczy - wystarczyło wejść do pierwszej napotkanej księgarni i sięgnąć na półkę po "Po zmierzchu" Murakamiego właśnie. Ot tak, w ramach protestu.


   Mój nastrój poprawił również kolega po fachu - księgarz w Poznaniu, po krótkiej wymianie zdań na temat tego, co dziś na stałe wpisało się w karty historii literatury,  zaproponował komisyjne spalenie książek noblistki :) Stary - uwielbiam Cię !

niedziela, 6 października 2013

Nike 2013 dla Joanny Bator

I kilkanaście minut temu wszystko stało się jasne. Nagrodę Literacką Nike 2013 otrzymała Joanna Bator za powieść "Ciemno, prawie noc". Pisarka pokonała między innymi Szczepana Twardocha ("Morfina") czy Justynę Bargielską ("Bach for my baby").


- Pisanie to mokra robota, leje się krew, pot, łzy. Bywa ciemno, prawie noc. To też samotna robota. Ale nie dalibyśmy sobie rady bez ludzi. Chciałam więc wykorzystać tę piękną chwilę, prawie glamour, by podziękować. Dziękuje mojej wydawczyni Beacie Stasińskiej. Drugą osobą, której dziękuję, jest mój towarzysz życia, którego tutaj nie ma, bo jest w drodze do Wrocławia, gdzie kształci kolejne pokolenia kulturoznawców. Życie z pisarką nie jest łatwe i nie mogę obiecać, że będzie łatwiejsze. Przeciwnie, każda kolejna książka ciągnie mnie w większą ciemność, jest większym wyzwaniem artystycznym, egzystencjalnym. Dlatego dziękuję ci, towarzyszu życia, za towarzyszenie, za bycie pierwszym czytelnikiem, za bycie moją liną do skoku na bungee. Dziękuję, teraz pora na szampana! - powiedziała Bator w chwilę po odebraniu nagrody.

Tutaj możecie obejrzeć oficjalny spot książki "Ciemno, prawie noc"

Doktor Sen - Stephen King


   "Lśnienie" Kinga zna chyba każdy. Jeśli nie czytał książki, to zapewne oglądał film Stenleya Kubricka z genialną rolą Jacka Nicholsona. 

Bohaterem kluczowym był mały Danny Trrence -  chłopiec, który jaśniał. 
"Lśnienie" się skończyło, ale nie historia Dannego. Na tyle zapadł w pamięć czytelnikom i samemu autorowi, że doczekaliśmy się kontynuacji jego historii. 

   "Doktor Sen" opowiada o losach dorosłego Dana, o tym jak stoczył się na samo dno i o bardzo mozolnym wpinaniu się, aby z rynsztoka się wydostać. O demonach z przeszłości, z którymi musi się uporać. Ale przede wszystkim o jego spotkaniu z małą Abrą Stone i o konsekwencjach z tego spotkania wynikających. 

Abra ma ten sam dar, co Dan - jaśnieje. Jednak jej lśnienie ma ogromną moc.
Niestety pech chciał, że za sprawą swoich 'zdolności' zainteresowało się nią ugrupowanie zwane Prawdziwym Węzłem. Są to istoty liczące czasem nawet kilkaset lat, których głównym zajęciem jest podróżowanie po Ameryce, znajdowanie i torturowanie dzieci takich jak nasza mała bohaterka. Robią to, aby przeżyć. Wdychają parę ze swoich ofiar, która daje im siłę.  

Abra jaśnieje na tyle mocno, że przywódczyni Prawdziwych - Rose Kapelusznik postanawia za wszelką cenę odnaleźć dziewczynę - może on dostarczyć pary na bardzo długi czas.
Dziewczynka za sprawą swoich nadprzyrodzonych umiejętności kontaktuje się telepatycznie z Danem, który decyduje się jej pomóc. 

Torrance, ojciec Abry, doktor John i Billy zastawiają zasadzkę na członków Węzła - kilka udaje się im zabić, to jednak tylko rozwściecza Rose, która nie spocznie dopóki nie dostanie w swoje ręce trzynastolatki odpowiedzialnej za śmierć jej bliskich.

   Czy Rose Kapelusznik dorwie w swoje szpony dziewczynę? Czy to może Stone dopadnie Rose? W jaki sposób połączeni ze sobą są Torrance i Stonowie? Czy dobro zwycięży? 

   "Doktor Sen" to zdecydowanie jedna z lepszych książek Kinga. Nie jest może tak genialna jak "Lśnienie", jednak niewiele jej brakuje. Wartka akcja, ciekawi bohaterowie wszystko okraszone nutką tajemniczości i para-normalności  składa się w zgrabną i ciekawą całość.
Ludziom o słabych nerwach i wybujałej wyobraźni odradzam czytanie po zmroku, szczególnie pierwszych stu stron.

tytuł oryginalny: Dr. Sleep
wyd.: Prószyński i S-ka
stron: 655
wydanie I (2013)



czwartek, 3 października 2013

Nobel is in the air

Ogłoszenie Literackiej Nagrody Nobla blisko, coraz bliżej. Choć tam naprawdę nikt nie wie, kiedy to nastąpi. Pewne jest tylko tyle, że w tym miesiącu. W przeciągu kilku ostatnich lat ogłoszenie nazwiska laureata miało miejsce do połowy października. Mam nadzieję, że i w tym roku tak będzie. 
Podczas, gdy napięcie rośnie i drżymy z niepewności, przypomnijmy sobie tych, którzy w tym roku mają największe szanse na zdobycie tego prestiżowego wyróżnienia

  • Haruki Murakami - najmłodszy w tym gronie, 64-letni japoński pisarz i eseista;




  • Joyce Carol Oates - amerykańska pisarka, poetka, eseistka. Autorka świetnej biografii Marylin Monroe "Blondynka";



  • Ursula Le Guin - amerykańska pisarka fantasy;



  • Milan Kundera - 84-letni czeski i francuski pisarz i eseista;



  • Alice Munro - Kanadyjka, 82-letnia autorka opowiadań




  • Cormac McCarthy- amerykański pisarz, scenarzysta i dramaturg;


   
   Moim faworytem, kolejny raz, jest oczywiście autor "Kafki nad morzem". Mam nadzieję, że Murakami w tym roku otrzyma nagrodę, a my będziemy to zwycięstwo świętować :)
.

środa, 2 października 2013

Kochać mocniej - Lisa Gardner


   Ostatnio, szukając czegoś do poczytania wpadł mi w rękę kryminał „Kochać mocniej”. Kilka moich koleżanek czytało wcześniejsze książki Lisa Gardner – bardzo im się podobały. Postanowiłam więc, że sama się przekonam, czy jest się czym zachwycać.

   Książkę pochłonęłam w dwa dni. Nie mogłam się od niej oderwać, w skutek czego ucierpieli trochę domownicy (obiad z godzinnym opóźnieniem, przypalone ziemniaki) i złów, któremu zabrałam lampkę, żeby móc czytać w nocy w łóżku.

   Sprawa, którą musiała zająć się komisarz D.D Waren, na pierwszy rzut oka wydaje się banalnie prosta – Tessa Leoni zabiła męża sadystę, który kolejny raz postanowił spuścić jej łomot, bo może zupa była za słona. Zmasakrowana twarz Tessy i ciało jej martwego męża w kuchni zdają się to potwierdzać. Jednak Leoni jest doświadczoną funkcjonariuszką policji, nigdy nie skarżyła się na Briana, w dodatku jej sześcioletnia córeczka zaginęła. Hm, coś tu jednak nie gra.
   D.D wraz z partnerem zaczyna zastanawiać się, kombinować, pozbierać wszystkie elementy układanki w jedną całość. Z tej układanki w końcu wynika, że Tessa zamordowała męża i dziecko. Tylko dlaczego?
   Leoni trafia do więzienia, policja szuka sześcioletniej Sophie. Mimo to cały czas coś jest nie tak, jakiś element nie pasuje do pozostałych….
  W końcu Tessa w spektakularny sposób ucieka z więzienia, po to , aby….
Nie zdradzę Wam więcej, bo tylko popsułabym Wam przyjemność czytania.


   „Kochać mocniej” to fenomenalnie napisany kryminał, z wartką akcją, której niespodziewane zwroty kilka razy sprawiają, że czytelnik (przynajmniej ja) otwiera buzię ze zdziwienia. 




tytuł oryginalny: Love You More
wyd.: Sonia Draga
stron: 376
wydanie I (2013)