Dziś o godzinie 13 Komisja Noblowska podała do publicznej wiadomości nazwisko tegorocznego laureata Literackiej Nagrody Nobla. To najbardziej prestiżowe w świecie wyróżnienie przypadło Kanadyjce Alice Munro. Osiemdziesięciodwuletnia pisarka uważana jest za jedną z najlepszych żyjących jeszcze autorek krótkich form literackich. Jako, że pani Munroe specjalizuje się w opowiadaniach nie przeczytałam (i raczej nie zamierzam) żadnego z jej dzieł - nie lubię tego typu literatury i tyle!
Poza tym, dziś o godzinie 13 było mi bardzo smutno... naprawdę bardzo liczyłam na to, że nagroda trafi w ręce mojego ulubionego Harukiego Murakami. Jego "Kafka nad morzem" - genialna; "Norwegian wood" - piękne, "Tańcz, tańcz, tańcz" - wciąga bez reszty.
Znalazłam jednak sposób na poprawę humoru i otarcie łez. W dodatku to wcale nie tuczy - wystarczyło wejść do pierwszej napotkanej księgarni i sięgnąć na półkę po "Po zmierzchu" Murakamiego właśnie. Ot tak, w ramach protestu.
Mój nastrój poprawił również kolega po fachu - księgarz w Poznaniu, po krótkiej wymianie zdań na temat tego, co dziś na stałe wpisało się w karty historii literatury, zaproponował komisyjne spalenie książek noblistki :) Stary - uwielbiam Cię !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz