6/10
Kiedy słyszę lub czytam, że książka jest o miłości, to zazwyczaj omijam ją szerokim łukiem. Nie lubię takiej literatury, z której wylewa się tona lukru, a scenariusz zawsze jest taki sam. Być może do tej niechęci przyczynia się mój wiek i życiowe doświadczenie. Na szczęście "Krok do miłości" to nie jest typowe romansidło i ta historia wciągnęła mnie od pierwszej strony.
Ewa nie ma łatwego życia. W dzieciństwie wiele wycierpiała, a jej obecny chłopak, to delikatnie mówiąc, psychopata. Niestety ona jest zakochana i nie potrafi od niego odejść. Zresztą nie ma dokąd. Pewnego dnia chłopak daje jej jasny komunikat, że ma się wynosić z jego życia i domu. Mocno pobita dziewczyna trafia do szpitala. Tam przypomina sobie, że rok temu babcia zapisała jej dom na wsi i jest to jedyne miejsce, gdzie może zamieszkać. Tak się dobrze składa, że w tej samej miejscowości na Żuławach, młody i przystojny Kamil otwiera gospodę z regionalnym jedzeniem. Jak łatwo się domyśleć Ewa i Kamil zakochują się w sobie.
Książka urzekła mnie tym, że poza sercowymi rozterkami autorka opisuje też kulturę i przyrodę malowniczych Żuław. Przeczytałam też o miejscowych przysmakach i nabrałam ochoty na spróbowanie tych pyszności. Podoba mi się również wątek starego, wiejskiego domu, w którym straszy. W bardzo obrazowy sposób opisane jest życie mieszkańców niewielkiej wioski. Wszyscy się znają i nic nie umknie ich uwagi, tym bardziej pojawienie się nieznajomego chłopaka i tajemniczej dziewczyny.
"Krok do miłości" to zdecydowanie lektura, która przypadnie do gustu większości czytelniczek, a może i czytelników. Lekki styl sprawia, że książkę pochłania się bardzo szybko. Trudno się od niej oderwać. Z niecierpliwością czekam na drugą część powieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz