Któż z nas nie zna szalonej Bridget Jones?
Niejedna dziewczyna jest jej wierną fanką i z zapartym tchem śledziła poczynania zwariowanej dziennikarki już od czasów jej pierwszego dziennika.
Teraz stara, dobra Bridget powróciła.
Po kilku latach znów możemy zajrzeć do jej zapisków i zobaczyć co się u niej przez ten okres działo. A działo się sporo...
Po pierwsze - Bridget ma 51 lat;
po drugie - jest matką dwójki dzieci;
po trzecie - jest wdową;
po czwarte - nic się nie zmieniła!
W trzeciej części przygód Bridget obserwujemy jej zmagania z macierzyństwem. Już po kilku stronach wiemy, że nie jest łatwo być samotną matką. W dodatku tak roztrzepaną i nieogarniętą. Szczególnie jeśli ma się romans z trzydziestoletnim "chłopcem".
Jeśli jesteście ciekawi co się stało z mężem Bridget Markiem Darcy już wyjaśniam. Zginął, samochód którym podróżował wjechał na minę w Darfurze.
W książce pojawia się również, a jakże(!) Daniel Clever, który jest ojcem chrzestnym dzieciaków Darcy. Okazuje się, że po ślubie Mark i Daniel pogodzili się, przez co Clever stał się przyjacielem domu.
No i oczywiście czego nie może zabraknąć w książce o Bridget Jones? Walki z kilogramami! Tym razem jednak była dziennikarka udaje się po pomoc do specjalisty - tak oto zrzuca zbędne 20 kg.
Całkiem zabawne są także poczynania Bridget z portalami społecznościowymi.
I tyle. Książka szału nie robi. Jest ... zwyczajna. Dwie poprzednie części było dużo lepsze.
"Szalejąc za facetem" zostało napisane, choć wcale nie trzeba było tego robić.
wyd.: Zysk i S-ka
stron: 584
wydanie: I (03.03.2014)
tytuł oryginalny: Bridget Jones: Mad About the Boy
Pewnie przeczytam, ale wiem, że to już nie to samo co 2 pierwsze części :)
OdpowiedzUsuńLiteratura kobieca to nie do końca to czego szukam :) ale strona i blog bardzo fajne na pewno będę tu zaglądał.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
UsuńOstatnio rzeczywiście dużo tu babskiej literatury, ale zapewniam, że pojawiają się również inne gatunki ;)
No proszę, Bridget powraca. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Szkoda Darcy'ego :) Póki co jednak chyba się nie skuszę. Może kiedyś przypadkiem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam