3/10
Znacie książki Jodi Picoult? Na pewno tak. Ja też znam i
wiadomość, że na polskim rynku pojawiła się jej nowa powieść, bardzo mnie
ucieszyła. Może nie chciałam kupić „Księgi dwóch dróg” kupować, ale wypożyczyć
z biblioteki, już tak. Wypożyczyłam, przeczytałam (a raczej zmęczyłam) i z wielkim
smutkiem napiszę o czym jest i jakie wzbudziła we mnie uczucia.
Główna bohaterka, Dawn jest doulą od umierania. Pracuje z
ludźmi, którym pozostało kilka miesięcy lub tygodni życia. Pomaga im w
spełnieniu marzeń, załatwieniu przed śmiercią zaległych spraw, przygotowaniu
pogrzebu i często trzyma za rękę kiedy odchodzą. Nie jest to jednak jej
wymarzona praca. Przed laty studiowała egiptologię. Była nawet na wykopaliskach
w Egipcie, gdzie zakochała się w przystojnym archeologu Wyatcie. Informacja o
nowotworze matki sprawie, że Dawn zostawia wszystko co kocha i wraca do domu.
Bardzo szybko zakochuje się w swoim przyszłym mężu i zachodzi w ciążę. Nigdy
jednak nie zapomina o tym co zostało w Egipcie. Po kilkunastu latach podejmuje
decyzję o powrocie i odnalezieniu dawnego ukochanego.
Książka jest nudna jak flaki z olejem. Ja rozumiem, że
autorka zachwyca się starożytnym Egiptem, wykopaliskami, hieroglifami i mumiami
ale dlaczego meczy czytelnika długimi i nudnymi opisami. Ciężko mi było przez
nie przebrnąć. Na szczęście rozdziały opisujące życie Dawn w Bostonie, były
odrobinę mniej nudne. Nie zmienia to faktu, że książka nosi znamiona taniego
Harlequina. Biedna Dawn kocha męża i dawnego kochanka. Kogo ma wybrać? Nie
wie... Małżeństwo już jej się znudziło ale ma nastoletnią córkę i nie chce
rozbijać rodziny. Z drugiej strony serce rwie się do przystojnego i seksownego
archeologa. No problem niesamowity!
Tak sobie myślałam, że może zakończenie sprawi, iż moja
ocena „Księgi dwóch dróg” będzie trochę lepsza. Otóż nie! Zakończenie jest tak
samo beznadziejne jak cała książka. Niestety nie polecam.
wyd.: Prószyński i S-ka
stron: 520
tytuł oryginalny: The book of two ways