7/10
„Dygot” to moje drugie spotkanie z Jakubem Małeckim. Spotkanie mało zaskakujące, bo tak dobre, jak się tego spodziewałam. Po przeczytaniu „Rdzy” od razu wzięłam kolejną książkę tego samego autora. Liczyłam na kawał dobrej literatury. I właśnie to dostałam.
„Dygot” to opowieść właśnie o zwykłych ludziach i ich powszednim życiu. Powszednim na czasy, w których przyszło im żyć, czyli czasy nie łatwe, bo wojenne; po wojnie też nie zawsze było dobrze, ale i niekoniecznie strasznie źle.
Poznajemy dwie, zupełnie obce sobie rodziny, których losy w pewnym momencie zaczynają się łączyć. Bohaterowie przezywają miłości, romanse, wzloty i upadki. Przeżywają śmierci członków rodziny i cieszą się z narodzin. Zwykły krąg życia.
Nie wiem jak autor to robi, ale o zwykłych sprawach pisze tak, że chce się więcej i więcej. Narracja prowadzona jest w tak lekki i niewymuszony sposób, że człowiek jest w stanie oderwać się od lektury.
Jestem bardzo ciekawa kolejnych książek autora, które już na mnie czekają .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz