8/10
Książkę Pawła Radziszewskiego "Pomiędzy" miałam w planach odkąd została wydana, czyli od 2021 roku. Coś mnie do niej przyciągało, a jednocześnie odkładałam jej przeczytanie na później. To później właśnie nadeszło.
8/10
Książkę Pawła Radziszewskiego "Pomiędzy" miałam w planach odkąd została wydana, czyli od 2021 roku. Coś mnie do niej przyciągało, a jednocześnie odkładałam jej przeczytanie na później. To później właśnie nadeszło.
6/10
Za oknem świeci słońce, temperatura coraz wyższa... bez wątpienia nadchodzi lato. Wydawnictwo SQN książką "Za szczytem" Sebastiana Sadleja sypie czytelnikom i czytelniczkom śnieg za kołnierz i zabiera w polskie góry.
5/10
Każda książka mająca na okładce lub w tytule kota, przyciąga mnie jak magnes. "Koci tata" Jacksona Galaxyego musiał więc trafić w moje ręce. I choć zaczęłam czytać z dużym zainteresowaniem, dość szybko poczułam znudzenie.
8/10
Statystyki pokazują, że co roku w Polsce ginie ponad dziesięć tysięcy osób. Dziennikarz, reżyser i scenarzysta filmów dokumentalnych, autor Szymon J. Wróbel pochylił się nad tym tematem w książce pt. "Zawieszeni. O zaginionych i ludzich, którzy ich szukają". A ja przytuliłam ten reportaż do serca. Dosłownie i w przenośni.
7/10
„Dżozef” to jedna z wcześniejszych książek Jakuba Małeckiego, moim odczuciu nieco inna niż późniejsza „Rdza” czy „Dygot”. Może nie gorsza, ale zdecydowanie mniej w niej małeckości.
Nie jest tajemnicą, że lubię książki Jakuba Małeckiego, a na Instagramie trwa akcja #małeckiwrzesień, więc w tym miesiącu mam zamiar nadrobić zaległości w książkach tego autora.
Po „Ślady” sięgnęłam z lekkim drżeniem serca, gdyż opowiadania to zdecydowanie nie moja bajka. Jestem po lekturze - było znakomicie.
7/10
„Nikt nie idzie” to kolejna już książka Jakuba Małeckiego, po którą sięgnęłam. I jak do tej pory ta podobała mi się najmniej. Nie znaczy to jednak, że jest to zła czy nieciekawa pozycja, bynajmniej.
8/10
Po przeczytaniu „Rdzy” i „Dygotu” tylko kwestią czasu pozostawało to, kiedy sięgnę po kolejną książkę Jakuba Małeckiego. Nie zwlekałam zbyt długo, gdyż po prostu lubię dobre opowieści, a takiej się spodziewałam po tym autorze. I jak zwykle dostałam kawał dobrej literatury.
8/10
Po rozczarowaniu, które spotkało mnie po przeczytaniu najnowszej książki Ignacego Karpowicza potrzebowałam czegoś dobrego. Potrzebowałam powieści, która mnie pochłonie, którą czytając zatracę się w niej i zapomnę o wszystkim innym. Przyjaciółka powiedziała: przeczytaj coś Małeckiego. No to przeczytałam.
8/10
Zacząć należy od tego, że tytułowa Ava nie jest główną bohaterką książki. Zanim ją spotkamy, poznamy jej babkę i matkę. Historia zaczyna się, gdy Emilienne Roux wraz z rodzicami i rodzeństwem opuszcza rodzinną Francję na rzecz Nowego Jorku.
Emillienne z czasem wychodzi za mąż i zostaje matką. Obserwujemy najpierw zmagania z kapryśnym losem, to jak dorasta jej córka - Viviane, jak z dziecka staje się kobietą i jak zostaje samotną matką bliźniaków - Avy i Henry'ego.
I tu zaczyna się robić osobliwie... To, że babka Avy na podstawie różnych małoistotnych z pozoru znaków potrafiła przewidzieć co może nastąpić - bywa; to, że matka miała super - węch i czuła zapachy, których normalni ludzie nie czują - bywa. Ale to dopiero Ava okazała się osobliwością nad osobliwościami - dziewczynka bowiem urodziła się... ze skrzydłami!
Więcej Wam nie zdradzę, jeśli poczuliście się zaciekawieni, weźcie książkę, a dowiecie się, co było dalej.
Ja mogę Wam tylko napisać, że książka jest magiczna i nie chodzi o to, że ktoś rzuca w niej zaklęciami i macha różdżką - nie, takie rzeczy się nie dzieją. Ale dzieje się czar opowieści i urok baśni.
Jest to melancholijna i wzruszająca opowieść o 3 silnych kobietach, o utraconej i niespełnionej miłości.
Polecam wszystkim, którzy lubią klimatyczne, lekko odrealnione historie. Będziecie usatysfakcjonowani.
wyd.: SQN
stron 299
tytuł oryginalny: The Strange and Beautiful Sorrows of Ava Lavender