poniedziałek, 17 września 2012

Debiutantki z Park Avenue

 Wiem, że są ludzie, którzy uważają, że nie warto tracić życia na czytanie książek typu "lekkie, łatwe i przyjemne". 

Ja się do nich nie zaliczam. Lubię od czasu do czasu przeczytać coś zabawnego, infantylnego czy śmiesznego. W końcu w życiu nie chodzi tylko o to, żeby czytać klasyków, prawda? 

 Jedną z lektur na poprawę humoru są "Debiutantki z Park Avenue" Plum Sykes.
Powieść utrzymana w klimacie "Diabeł ubiera się u Prady"czy "Seks w wielkim mieście".

Autorka zabiera czytelnika w świat ubrań od Chanel, torebek od Vuittona, zakupów na 5th Avenue i przyjęć... rozwodowych!
Bo okazuje się , że rozwód to nie koniec świata, wręcz przeciwnie. Po rozstaniu z mężem można się świetnie bawić i upajać dopiero co odzyskanym stanem wolnym. 

Nieco przerażona tym stanem rzeczy jest jedna z głównych bohaterek - świeżo upieczona mężatka - Sylvie.
Wciągnięta przez gwiazdę rozwódek Lauren w świat imprez, zdradzanych żon i mężów, oszustw, w świat gdzie miłość mierzy się w karatach (pierścionek z brylantem wielkości stanu Kalifornia to minimum), stara się przekonać wszystkich, że miłość istnieje. Ona i jej mąż są tego świetnym przykładem.
A jednak...

Przystojny, zamożny, odnoszący sukcesy w branży facet to łakomy kąsek. A że ma żonę... no cóż, bywa.
Takie właśnie podejście do tematu prezentuje młoda, wyrachowana i piękna Sophie.
Los tak chce (z małą "pomocą" ze strony Łowczyni Mężów), że Sophie spędza sporo czasu z mężem Sylvie, a paparazzi i brukowce na swój własny sposób to przedstawiają. Z czasem zdjęcia z prasy kolorowej trafiają w ręce zrozpaczonej Sylvie: jej mąż z piękną dziewczyną podczas kolacji, spaceru, wreszcie jak zadowoleni wychodzą z bardzo ekskluzywnego salonu jubilerskiego.
Co zrobiła Sylvie...? Czy urządziła huczne przyjęcie rozwodowe...? Who knows? ;) 

 Książkę czyta się szybko i przyjemnie. 
Główne bohaterki od razu zdobywają naszą sympatię, ciekawi nas, co tym razem wymyśli zwariowana Lauren i czy Sylvie nie będzie zgorszona jej szalonymi pomysłami.

 Zdecydowanie polecam na smutne, szare jesienne popołudnia, bądź po ostrej kłótni z chłopakiem. 


wyd.Albatros
stron: 288
rok wydania: 2007

1 komentarz:

  1. Dokładnie tak,też przeczytałam,po czym ofiarowałam książkę konińskiej Bibliotece.

    OdpowiedzUsuń