7/10
Kiedy usłyszałam, że wydawnictwo Albatros planuje wydać „Pieśń o Achillesie” ucieszyłam się, po rewelacyjnej „Kirke” liczyłam na to, że i tu się nie zawiodę. I gdy w końcu książka trafiła w moje ręce poczułam się rozczarowana...
Początek tej opowieści dłużył mi się, czytałam zdanie po zdaniu zastanawiając się, kiedy w końcu coś tu się zadzieje. I kto w ogóle jest narratorem tej opowieści, bo każdy, kto ma jakiekolwiek pojęcie o mitologii greckiej wiedziałby, że nie jest to tytułowy bohater. I na takich rozważaniach minęły mi pierwsze 3-4 rozdziały.
Narratorem okazał się Patroklos - syn króla Menojtiosa, którego ojciec miał za nieudacznika i zakałę. Chłopiec został skazany na wygnanie, trafił do Ftyij, którą władał ojciec Achillesa. Gdy chłopcy się poznali, niemal od razu stali się nierozłączni. Achilles jako książę mógł wybrać swojego doradcę, towarzysza, którym uczynił Patroklosa. Gdy heros został wysłany na nauki do centaura Chirona towarzysz podążył za nim, opuszczając pałacowe wygody.
Gdy Achilles był nastolatkiem dowiedział się o przepowiedni, według której miał wieść długie i szczęśliwe życie, ale umrzeć w zapomnieniu lub umrzeć młodo, ale w glorii chwały jako najwspanialszy z Greków. Tetyda, matka Achileesa, jasno wyraziła swą wolę. Chciała, aby syn był uwielbiany i opiewany w pieśniach przez całe pokolenia.
Achilles w wieku 16 lat wyruszył na wojnę pod Troję. Przepowiednia mówiła, że Achilles zginie dopiero po śmierci Hektora. I tak też się stało.
Nie będę się zagłębiała w szczegóły wojny trojańskiej, bo ona nie jest ważna. Jest tłem. Tłem dla ukazania pięknej, prawdziwej i silniejszej niż śmierć miłości.
Patroklosa i Achillesa połączyło uczucie, które było tak mocne, że nie ulękło się gniewu boginki Tetydy, trwało mimo przeciwności losu. Piękny i silny książę podczas wojny stał się pyszny i wyrachowany, zmienił się, ale Patrolkos nie przestał go kochać i wpierać. Gdy zginał z ręki Hektora Achilles wpadł w szał i rozpacz. Zabił syna króla Priama. Nie zaznał jednak ukojenia w zemście.
Wiedząc że niedługo zginie, nakazał żołnierzom wymieszać jego prochy z prochami swego ukochanego i razem pochować.
Przystępując do lektury „Pieśni o Achillesie” nie spodziewałam się niczego konkretnego, nie wiedziałam o czym będzie to historia. Byłam jej jednak ciekawa, bo lubię mitologię, a ponadto „Kirke” tej autorki bardzo mi się podobała. W tym przypadku również się nie zawiodłam, mimo, że nie sądziłam, iż otrzymam piękną opowieść o miłości silniejszej niż śmierć.
Jeśli lubicie nieoczywiste opowieści, miologię i dobre, porywające historie „Pieśń o Achillesie” Was nie zawiedzie, gwarantuję!
wyd.: Albatros
stron 384
tytuł oryginalny The Song of Achilles
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz