Na tę książkę czekałam z niecierpliwością. A gdy już się doczekałam i przeczytałam, to się zawiodłam. Czytałam mnóstwo opinii o najnowszej powieści Japończyka, w większości były dobre. Ale to nie jest Murakami jakiego lubię. Od powieści tego autora oczekuję magii, tej szczypty niecodzienności i piękności, którą nie każdy potrafi uchwycić, oczekuję tego "czegoś"...
W "Bezbarwnym Tsukuru ..." nie znalazłam tego. Jest to mądrze skonstruowana opowieść o przyjaźni, która nadaje sens życiu, w pewnym stopniu o poszukiwaniu prawdy, o miłości. Spodziewałam się książki z feerią barw. Ale całość jest... bezbarwna. Powód dla którego przyjaciele odrzucili głównego bohatera jest z d.... I dowodzi tylko tego, moim zdaniem, że nigdy nie dowiedzieli się co to jest p r a w d z i w a przyjaźń.
Książka nie ma zakończenia, bo co to za zakończenie nam Murakami daje? Takie, że nie wiadomo czy mamy happy end czy nie. Mamy niewyjaśnione morderstwo, niewyjaśniony sen, niewyjaśnioną sytuację miłosną.
Japończyk pozostaje jednak wciąż jednym z moich ulubionych pisarzy, jedna marna książka nie jest w stanie zatrzeć fantastycznego wrażenia, jakie pozostawiły po sobie "Kafka nad morzem", "Norwegian wood", czy "Tańcz, tańcz, tańcz" .
wyd.: Muza
stron: 352
wydanie I (06.11.2013)
tytuł oryginalny: 色彩を持たない多崎つくると、彼の巡礼の年
Shikisai wo motanai Tasaki Tsukuru to, Kare no Junrei no Toshi
Czyli jakby to była taka książka Murakamiego, jak inne, to by było ok? Jak jest inna, to książka jest zła. Argumentów merytorycznych w recenzji niewiele. Tak się składa, że nie jestem wiernym fanem Murakamiego, ale akurat "Bezbarwny..." to powieść wyjątkowo klimatyczna. Może nie wybitna, ale bardzo dobra. A zakończenie - otwarte, niedopowiedziane daje czytelnikowi szansę na działanie wyobraźni.
OdpowiedzUsuńJest to blog subiektywny i moje odczucia co do przeczytanej książki są subiektywne. Nie jest to nawet recenzja,tylko luźne myśli o nowej powieści Japończyka.Fakt, że jest inna jeszcze nie świadczy o tym, że jest zła. "Kafka..." jest zupełnie różny od "Norwegian..." a obie mi się podobały. "Bezbarwny..." to po prostu nie moja bajka.
Usuń