9/10
Spójrzcie na okładkę książki "Upiorne miejsce". Kiedy ja pierwszy raz ją zobaczyłam wiedziałam, że będzie nam razem po drodze. Nie pomyliłam się.
Chen urodził się w tajwańskim miasteczku Yongjng. Wychowywał się tam razem z szóstką rodzeństwa: pięcioma siostrami i bratem. Kiedy osiągnął dorosłość, wyjechał do Niemiec. Tam trafił do więzienia za morderstwo. Niestety nie tylko on z całej rodziny miał w życiu pod górkę. Brat nie spełnił oczekiwań rodziców, siostry fatalnie wyszły za mąż, jedna oszalała, a druga popełniła samobójstwo. Rodzice i sąsiedzi też nie mieli lekko. Co za upiorne miejsce!
W książce teraźniejszość przeplata się ze wspomnieniami. Na jaw wychodzą fakty, które ukazują realia życia w tej dziwnej rodzinie. Każdy rozdział, to opowieść tak ciekawa i wciągająca, że trudno się oderwać. Poznałam też tajwańską kulturę, obyczaje i tradycje, których w powieści jest całe mnóstwo. Obrzędy, kontaktowanie się ze zmarłymi i upiory, które mają dużo do powiedzenia, genialnie urozmaicają opowieść. Bardzo ważny jest też wątek homoseksualny. Chen nie wyjechał z kraju bez powodu.
Morderstwo nie zawsze popełnione jest z oczywistych powodów, a partnerzy i mężowie często w domu są zupełnie inni niż pokazują to światu. Generalnie dorosłe życie jest trudne, a jeśli poprzedza je upiorne dzieciństwo... sami rozumiecie. Przeczytacie o tym w "Upiornym miejscu".
Zachęcam Was do sięgnięcia po tę specyficzną książkę. Niezwykle smutną, ale i piękną. Ten genialny debiut trafił prosto w moje serce i chciałabym przeczytać więcej tak dobrych powieści. Takich, po skończeniu których, od razu mi ich brakuje. Polecam!
Wydawnictwo Mova
Stron 400
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz