5/10
Najnowsza książka brytyjskiej autorki już przed premierą była dobrze rozreklamowana w social - mediach. Reklama była na tyle skuteczna, że zaczęłam się interesować książką i umieścić ją na mojej liście „do przeczytania”. W końcu nadszedł czas na „Tuż za ścianą”.
Lowland Way na obrzeżasz Londynu to urokliwy, spokojny i sielnki zakątek. Wszyscy się znają, uśmiechają się do siebie i są życzliwi. W niedzielę przecznica jest zamknięta dla samochodów, aby dzieci mogły się bezpiecznie bawić nie tylko przed swoimi pięknymi rezydencjami, ale także na ulicy.
Jednak ku niedowierzaniu mieszkańców do jednego z pustych domów wprowadza się jakiś degenerat. Nie dość, że jest niemiły, arogancki i chamski, to jeszcze zatruwa życie sąsiadów ciągłymi hałasami, remontami i sprowadzonymi na handel autami, które zajmują miejsca parkingowe... Społeczność Lowland prosi i tłumaczy, że tak nie można, że za ścianą mieszka rodzina z malutkim dzieckiem, które nie może spać po nocach, bo zza ściany dudni Metallica. Niestety Darren Booth ma to w nosie.
Do urzędu dzielnicy i na policję składane są liczne donosy na sąsiada z piekła rodem, niestety pozostają bez odzewu ze strony władz. Do czasu, aż wydarza się tragedia.
Początek był nawet obiecujący. Czytelnik wie, że coś się stało, nie wie jednak co. Dowiaduje się gdzieś w połowie książki. I nie czuje się (przynajmniej ja) usatysfakcjonowany. Potem jest tylko gorzej.
Bohaterowie tej książki też nieszczególnie przypadli mi do gustu. Może nie jest to najgorszy thriller jaki czytałam w życiu, ale z pewnością nie plasuje się w pierwszej dziesiątce, ani nawet dwudziestce... Zdecydowanie polecam wybrać coś ciekawszego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz