poniedziałek, 6 stycznia 2014

Wszystkie boże dzieci tańczą - Haruki Murakami


   Nigdy nie byłam i najpewniej nie będę fanką opowiadań. Niejednokrotnie zdarza się, że ktoś mi poleca REWELACYJNĄ książkę, ale gdy tylko okazuje się, że to opowiadania stanowczo odmawiam. Nie, bo nie!
Jednak i mnie zdarzają się chwile słabości. Gdy widzę nazwisko Murakami na okładce i taki ładny tytuł kapituluję, biorę książkę do domu i czytam.

Z japońskim pisarzem jest tak, że jego specyficzny styl trzeba poznać i polubić. Ktoś kto dopiero zaczyna swoją przygodę z Murakamim zdecydowanie nie powinien zaczynać od opowiadań. Najbezpieczniejsze w takim przypadku są moim zdaniem "Kafka nad morzem" i "Norwegian Wood".
Ale wracając...
  Wszystkie opowiadania mają jeden wspólny punkt odniesienia - trzęsienie ziemi w Kobe, jednak nie ma to wpływu na ich treść. 

   Każde z 6 opowiadań pozostawiło we mnie pewien niedosyt. Jak to bywa u Murakamiego, historia sprawia wrażenie niedokończonej, niedopowiedzianej. 
   A o czym są te historie? O miłości, jej różnych odcieniach lub jej braku. O odwadze, którą trzeba umieć w sobie znaleźć. O przebaczeniu i pogodzeniu się  z losem. O życiu. 


   Mnie najbardziej spodobało się opowiadanie tytułowe. Muakami uwiódł mnie tekstem: "(...) tańczył w rytm szumu trwa i przepływu chmur. W pewnej chwili wydało mu się, że ktoś go obserwuje (...) Jeśli ktoś chce patrzeć, niech sobie patrzy (...) Wszystkie boże dzieci tańczą."

wyd.: Muza S.A.
stron 183
wydanie III (2013)
tytuł oryginalny Kami-no kodomotachi- wa mina odoru

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz