wtorek, 21 sierpnia 2012

Carrie



Kim jest tytułowa Carrie?
Nastolatką, uczennicą liceum. Ale także szkolnym wyrzutkiem, pośmiewiskiem, córką fanatyczki religijnej. Jest też dziewczyną obdarzoną niecodziennymi zdolnościami.

Pierwszy raz owe zdolności jej matka zaobserwowała, gdy Carrie była małym dzieckiem, ale sama dziewczyna nie pamiętała o tym. Swoją moc uświadomiła sobie, gdy miała lat 16, a początek wszystkim wydarzeniom dał szkolny prysznic. Carrie na oczach koleżanek dostała pierwszy raz w życiu miesiączki – już samo to było dość upokarzające, poza tym dziewczyna nie była uświadomiona co się z nią dzieje, dlaczego krwawi. Jakby tego było mało koleżanki, zaczęły się z niej wyśmiewać, obrzucać tamponami.
W końcu nauczycielka uświadomiła Carrie co się dzieje i odesłała do domu.
Jakiś czas później w szkole odbywał się wiosenny bal, na który, ku ogromnemu zdziwieniu wszystkich dziewczyna została zaproszona przez jednego z najpopularniejszych chłopaków w szkole.
Jak można było przypuszczać, matka za nic w świecie nie pozwalała córce pójść na zabawę. Zamiast tego, kazała jej zamknąć się w komórce i modlić o przebaczenie. Carrie jednak sprzeciwiła się matce i zaczęła świadomie korzystać ze swoich zdolności. 
Poszła na bal. Mało tego, po raz pierwszy w życiu wyglądała pięknie. Tak pięknie, że wraz z partnerem została wybrana na królową balu. 

I tu ta krótka bajka się kończy. Za sprawą wrednej koleżanki i jej chłopaka Carrie zostaje oblana wiadrem krwi na oczach całej szkoły, zostaje upokorzona. Kolejny raz, ostatni.
Dziewczyna decyduje się dać nauczkę wszystkim, którzy kiedykolwiek z niej szydzili, wyśmiewali, lekceważyli. Robi to, robi to bardzo skutecznie, skutecznie jak nikt wcześniej…

Książka jest skonstruowana z niecodzienny sposób, poza opisem akcji, mamy wtrącenia, jakby wycinki z dzieł naukowych na temat Carrie White. Na początku trochę przeszkadzało mi to w czytaniu, jednak szybko można się przyzwyczaić.

„Carrie” to pierwsza powieść Kinga – pierwsza i moim zdaniem, jedna z najlepszych.

wyd.: Prószyński i S-ka
stron: 204
rok wydania: 2011

4 komentarze:

  1. Carrie akurat nie czytałam, ale inne Kinga, np. Smętarzysko - polecam bardzo :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja polecam "Carrie" nie prztłacza ilością stron, fajnie się czyta.
      Ja generalnie Kinga bardzo lubię - "Ręka Mistrza" - genialne, ale o tym w osobnym wpisie ;)

      Usuń
  2. A ja Kingiem nie przepadam, ale "Carrie" uwielbiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa recenzja! Tej książki Kinga akurat nie czytałam, najwyraźniej tylko straciłam na tym!
    Pozdrawiam i będę zaglądać częściej!
    ~ Muśnięcie Śmierci
    http://marzenieliterackie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń