Jako wielbicielka Harrego Pottera i osoba, która wciąż uparcie czeka na list z Hogwartu musiałam przeczytać „Baśnie barda Beedle'a”.
Wszystkim mugolom objaśniam, że to zbiór pięciu opowieści, tak znanych wśród rodzin czarodziejów jak u nas „Kopciuszek” czy „Śpiąca Królewna”.
Moje wydanie z języka runicznego przetłumaczone zostało przez Hermionę Granger i opatrzone komentarzem dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie profesora Albusa Dumbledore'a.
Tomik liczy sobie pięć niezbyt długich baśni, w których magia i czary przeplatają się z tym, co my mugole zwiemy zwykłą rzeczywistością.
Nie ukrywam, że niektóre z opowieści są dość drastyczne, niemniej jednak z każdej płynie głęboki morał i pouczenie.
Dodatkowym atutem są komentarze niezastąpionego profesora Dubledore'a. Każda z baśni została przez niego przeanalizowana, a fakty, które mogą być dla mugoli niezrozumiałe wyjaśnione.
Moim zdaniem seria książek o Harrym Potterze ma wymiar ponadczasowy, a wszyscy, którzy śledzili przygody czarodzieja i jego przyjaciół musieli słyszeć o „Baśniach barda Beedle'a” i zapewne tak jak ja, czuli potrzebę ich przeczytania. Jeśli nie – koniecznie trzeba to nadrobić!
wyd.: Media Rodzina
stron 112
wydanie I (6.12.2008)
tytuł oryginalny: The Tales of Beedle the Bard
hej a wiesz może gdzie można nabyć Baśnie?
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną są ciężko dostępne. Allegro pewnie...
OdpowiedzUsuńnawet nie słyszałam wcześniej o tej książce ! Muszę przeczytać ;)
OdpowiedzUsuń