czwartek, 27 marca 2014

Samolot bez niej - Michel Bussi


   Dawno już nie czytałam książki, w której do samego niemal końca nie potrafiłam rozwikłać zagadki.  A zagadka, którą zaserwował nam autor jest niebanalna.

 Z katastrofy samolotu Stambuł - Paryż ocalała jedna osoba - trzymiesięczna dziewczynka. Gdy trafia do szpitala niespodziewanie zgłaszają się dwie rodziny, twierdząc, że to ich wnuczka.
Rodziny nie znają się i tu pojawia się problem: czy dziewczynka to Lyse - Rose, córka Veronique i Alexandra de Carvile czy może jest to Emilie Vitral, której rodzicami byli Stpehanie i Pascal?
Sprawę ma rozwikłać sąd. Ale jak to zrobić, kiedy brak jest jakichkolwiek wskazówek, śladów, poszlak.
Jedni i drudzy dziadkowie twierdzą, że dziewczynka to ich wnuczka, jedynym pewnikiem w sprawie jest fakt, iż jedni i drudzy rodzice lecieli feralnym lotem.
   De Carvile to rodzina bogata i wpływowa, Vitralowie z kolei żyją skromnie, nie mają wpływowych znajomych ani żadnych koneksji.
Sąd w końcu podejmuje decyzję, że ocalałą dziewczynką jest Emilie Vitral, a jej jedynymi opiekunami zostają dziadkowie Nicole i Pierre. Emilie ma także 2 lata starszego brata Marca.
  Rodzina de Carville nie zamierza się jednak poddać - wynajmują detektywa, który dopóki dziewczynka nie ukończy 18 lat ma prowadzić śledztwo, aby ostatecznie rozwiać wszelkie wątpliwości.
Przez cały ten czas jednak nie udaje mu się nic osiągnąć, aż do ostatniego dnia, kiedy zupełnym przypadkiem odkrywa prawdę. Jednak nie ma okazji jej ujawnić.
 Tymczasem Emilie dorasta, to co łączy ją z Markiem nie jest zwykłym siostrzanym uczuciem... Babcia Emilie zna już prawdę, czy pozna ją także Mark i bohaterka całej historii, czy dowie się kim naprawdę jest?

 Książka napisana jest w taki sposób, że nie sposób się od niej oderwać już od pierwszej strony - dosłownie. Jest tak nieprzewidywalna, tak zagmatwana, że może się w głowie zakręcić.  A rozwiązanie całej tajemnicy tak nieprawdopodobne, niepodziewane, że czytamy z otwartą buzią i wytrzeszczonymi oczami.
 Końcówka jest tak dobra, że przez ostatnie 150 stron, szkoda było mi stracić chwilę czasu na siusiu, naprawdę!

wyd.: Świat Książki
stron: 464
wydanie I (19.02.2014)
tytuł oryginalny Un  avion sans elle




4 komentarze:

  1. Super recenzja, lubię takie książki, z chęcią po nią sięgnę :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Utwierdzasz mnie w przekonaniu, że muszę sięgnąć po tę książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. a czy dobrze się kończy?nie lubię smutnych zakończeń i mnóstwa trupów:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie - rewelacyjna książka. Najpierw ściągnęłam z neta eBooka , którego przeczytalam jakoś w 2 doby :) potem pognałam do Empiku po książkę :) Rewelacja , a zakończenie mega !!

    OdpowiedzUsuń