7/10
Po genialnej "Pacjentce" i świetnych "Boginiach" przyszedł czas na trzecią książkę Alexa Michaelidesa pt. "Furia". Skoro dwie powieści autora były tak dobre, to i ta nie powinna mnie rozczarować. Ale czy tak się stało?
Mała grecka wyspa, którą znana aktorka Lana otrzymała w prezencie od pierwszego męża, wydaje się być idealnym miejscem na spędzenie kilku dni z dala od londyńskiego zgiełku. Kobieta zabiera tam ze sobą syna, obecnego męża, pomoc domową, przyjaciółkę i przyjaciela. Na wyspie jest również mężczyzna opiekujący się domem i ogrodem. I to wszystko. Siedem osób, strzały z pistoletu, trup. Kto zginął, a kto jest mordercą?
Narratorem jest przyjaciel Lany, Elliot. Od wielu lat zakochany w aktorce, chce przychylić jej nieba. Tym bardziej , że kobieta dowiaduje się o czymś, z czym nie potrafi sobie poradzić. Jak najbliższe osoby mogły zrobić jej coś takiego? Każdy z bohaterów podzielonego na akty dramatu, ma coś do ukrycia i odgrywa rolę. Kłamstwo, to ich drugie imię.
Autor, do gatunku jakim jest thriller, podszedł w dość nowatorski sposób. Mało tutaj przelewu krwi, a dużo intryg, domysłów, analizy psychologicznej. Zdecydowanie większy nacisk położony jest na wnętrze człowieka, niż mordowanie z zimną krwią. Bardzo mocno czuć inspirację Agathą Christie.
Świetnie mi się to czytało. Lubię ten sposób narracji, małą liczbę postaci i zwroty akcji, które powodują, że o morderstwo podejrzewam absolutnie wszystkich. Na koniec - totalne zaskoczenie! I choć nie czytałam "Furii" z zapartym tchem, to dochodzenie do rozwiązania zagadki, bardzo mnie wciągnęło.
Jeśli macie ochotę na nietypowy thriller psychologiczny, dzięki któremu przeniesiecie się na grecką wyspę, to "Furia" Alexa Michaelidesa będzie doskonałym wyborem. Polecam!
Wydawnictwo WAB
Stron: 336
Tytuł oryginału: The Fury
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz