czwartek, 25 listopada 2021

"Niepokój przychodzi o zmierzchu" Marieke Lucas Rijneveld

 7/10


     Książki, które dostały Międzynarodową Nagrodę Bookera przyciągają mnie jak magnes. Nie zawsze mi się podobają, ale nie ma wątpliwości, że mają w sobie coś co odróżnia je od innych.

     Na farmie mlecznej mieszka niczym niewyróżniająca się rodzina - mama, tata i czworo dzieci. Pewnego dnia, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, najstarszy syn Matthies wychodzi pojeździć na łyżwach. Lód na jeziorze pęka i chłopak tonie. Jego młodsza siostra jest przekonana, że stało się to, ponieważ prosiła Boga żeby nie zabierał do siebie jej ukochanego królika (miał być zjedzony w święta) tylko Matthiesa. Ta nagła śmierć zmieniła wszystko. Każdy z członków rodziny stara się poradzić sobie z żałobą na swój sposób. Dziewczynka, która tak bardzo pragnęła żeby jej królik przeżył, postanowiła nigdy nie zdejmować czerwonej kurtki. Odtąd wszyscy nazywają ją Budrysówką.

     "Niepokój przychodzi o zmierzchu" nie jest książką łatwą, lekką i przyjemną. Przeprawa przez jej strony to bolesna wędrówka. Życie na farmie opisane jest bezpośrednio, momentami nawet za bardzo. W powieści poruszone są tematy, o których zazwyczaj wstydzimy się mówić. Odkrywanie własnego ciała i seksualności to temat tabu. W rodzinie gdzie najważniejsze jest Pismo Święte o takich sprawach się nie mówi. Dzieci dowiadują się czym jest seks podglądając zwierzęta. Przez to mają wypaczone spojrzenie na te sprawy i w rezultacie dzieje się dużo złego.

     Budrysówka ma niezwykle bogatą wyobraźnię. Ucieka w świat fantazji, ponieważ brakuje jej miłości i ciepła od rodziców. Jej wizja świata jest niebywale smutna. Wyobraża sobie np. w jaki sposób umrą jej rodzice i jak to będzie zostać sierotą. Cała rodzina jest skrzywdzona przez los i niestety Bóg, w którego tak wierzą, nie chce im pomóc.

     Emocje towarzyszące mi podczas czytania były ogromne. Pomimo tego, że styl i język są bardzo proste. To jest chyba ewenement tej książki. Z jednej strony brutalne sceny, które napawają obrzydzeniem, a z drugiej wzruszenie i smutek. No i zakończenie, które wbija w fotel. 

Zdecydowanie nie jest to powieść dla każdego. Osoby wrażliwe niech sobie lepiej darują. Autorka jak najbardziej zasłużyła na nagrodę za tę książkę. Z niecierpliwością czekam na kolejną.


Wydawnictwo Literackie
stron: 320
tytuł oryginalny: De avond is ongemak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz