sobota, 23 października 2021

"Wyspa Sachalin" Eduard Wierkin

 8/10


     Kiedy Rosjanin napisze powieść postapokaliptyczną, to zdecydowanie trzeba ją przeczytać. Nawet jeśli debiutuje w historiach dla dorosłych. Tak właśnie jest w przypadku "Wyspy Sachalin" Eduarda Wierkina.

     Młoda futurolożka Lilak przypływa na wyspę Sachalin, żeby przeprowadzić badania. Jest to wyjątkowo niebezpieczne miejsce, traktowane jako kolonia karna i obóz dla uchodźców. W więzieniach przebywają skazani przez władze Japonii zbrodniarze. Dlaczego tak jest? Ponieważ świat praktycznie już nie istnieje. Wielkie mocarstwa wywołały wojnę i przez dwa miesiące atakowały się nawzajem bombami atomowymi. Jedynymi miejscami gdzie można jeszcze w miarę normalnie żyć są Japonia i właśnie Sachalin. Pozostały tam nieliczne gatunki zwierząt i roślin, aczkolwiek wszystko jest skażone. Samotna wyprawa w głąb wyspy jest niemożliwa, dlatego Lilak zostaje przydzielony przewodnik i ochroniarz w jednym, Atriom.

     Książka jest naprawdę świetna, ale pierwsze dwieście stron w ogóle na to nie wskazuje. Obszernie opisana jest sytuacja na wyspie, rozmieszczenie więzień, kopalni i elektrowni. Poznajemy również mieszkańców i obrzędy jakie odprawiane są w tym strasznym miejscu. Po trochę długim i momentami nudnym wstępie, zaczyna się dziać. Może akcja nie jest zbyt szybka, ale to co się tam dzieje jest niesamowite. Trzęsienia ziemi, walki na śmierć i życie, zaraza mobilną wścieklizną i trupochody... Dodatkowo brak jedzenia i picia. Czego chcieć więcej? A wszystko to opisane pięknym literackim językiem, dzięki któremu przez książkę po prostu się płynie. Jedyne czego mi zabrakło to mapa wyspy. 

     Powieść zrobiła na mnie duże wrażenie i skłoniła do rozmyślań nad losami naszej planety. Obawiam się, że wizja świata w przyszłości, przedstawiona przez autora, jest jak najbardziej realna. Obym się myliła...

Wydawnictwo Czarna Owca
Stron 496
Tytuł oryginalny: Oстров Сахалин


2 komentarze:

  1. W pierwszej chwili pomyślałem, że to coś od autora Metro 2033 :)
    Strugacki, McCarthy, Lem na okładce, no no, z grubej rury. Korci, korci :)

    OdpowiedzUsuń