8/10
„Horyzont” to była książka, której się nieco obawiałam. Bałam się, że wojna w Afganistanie, zespół stresu pourazowego i bułgarski rap to nie jest to, do czego przywykłam w opowieściach tego autora, że przez to książka zatraci swoją małeckość. Oczywiście moje obawy były bezpodstawne, nawet biorąc na warsztat takie tematy Kuba Małecki czaruje.
Maniek po powrocie z Afganistanu musi uporać się z codziennością, która dla niego wydaje się być nie mniej stresująca niż rozbrajanie min w dalekim ogarniętym wojną kraju. Zespół stresu pourazowego zdecydowanie nie ułatwia życia, każdy zwyczajny dźwięk zamieniając w odgłos zwiastujący niebezpieczeństwo.
Zuza, mimo, iż nie była na wojnie zdaje się rozumieć co czuje jej sąsiad. Ona także nie do końca ogarnia świat dziejący się wokół, dlatego często upija się z Mańkiem słuchając bułgarskiego rapu.
Zuza opiekując się babcią cierpiącą na demencję odkrywa, że nie wszystko wie o swoim życiu. Aby wyciągnąć więcej informacji ze staruszki prosi Mariusza, aby udawał przed babcią ojca. I rzeczywiście - okazuje się, że zmarła przed laty matka dziewczyny nie była do szaleństwa zakochana w swoim mężu, a ojcu Zuzy, a w zupełnie innym mężczyźnie.
Mańka czeka impreza rodzinna - urodziny siostrzeńca, ot zwykła sprawa, ale nie dla byłego żołnierza. Maniek boi się tego spotkania, problemem staje się nawet wybranie prezentu dla dziewięciolatka. Zuza radzi, aby zrobił coś sam, np. napisał bajkę dla dzieci. Pomysł nie głupi, ale Maniek nie jest najlepszy w pisaniu - podpisał kontrakt z wydawnictwem na książkę, której nie potrafi napisać. Czasu coraz mniej, a kursor nieustannie mogą na pierwszej niezapisanej stronie.
Mariusz w końcu jednak decyduje się napisać bajkę dla chrześniaka.
Słowa płyną nieprzerwanym potokiem, w ten sposób dowiadujemy się, co spotkało Mariusza w Afganie. Pod płaszczem bajki Małecki opowiada i wojnie tak, że chciałoby się czytać i czytać.
„Horyzont” to opowieść o codzienności po wojnie i codzienności każdego z nas. Historia jest opowiedziana w taki sposób, że wciąga od pierwszej strony. Kuba Małecki jak zwykle świetnie gra emocjami i czaruje czytelnika językiem i swoim jedynym i niepowtarzalnym stylem. Zdecydowanie małeckość w najlepszym wydaniu.
stron 336
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz