8/10
Dlaczego ja wcześniej nie przeczytałam nic Adriana Bednarka? Zupełnie tego nie rozumiem. Na szczęście "Dziedzictwo zbrodni" wpadło w moje ręce i jego autor dołączył do grona ulubionych pisarzy.
W wieku 13 lat Dominik zabija po raz pierwszy. Kiedy ma 31 lat jest to dla niego sposób na zarobienie pieniędzy i spłatę długów. W duecie z ojcem wykonują zabójstwa na zlecenie. Zazwyczaj wszystko przebiega bez problemów, ale do czasu. Tym razem mają zamordować czteroosobową rodzinę. Niestety, a może na szczęście, jednemu dziecku udaje się uniknąć śmierci i uciec do lasu. I tutaj poznajemy Marysię, która jest wyjątkowo zdolną i spokojną studentką. Przez krótki czas udaje jej się ukrywać przed mordercami, ale Dominik w końcu ją dopada. Dziewczyna jednak pozostaje przy życiu i wchodzi z płatnym mordercą w ryzykowny układ.
Książka mnie zachwyciła! Czyta się ją bardzo szybko i zdecydowanie należy do tych nieodkładalnych. Nie ma w niej zbyt dużo bohaterów, więc pogubienie się w akcji jest raczej niemożliwe. Trup ściele się gęsto, a opisy morderstw i pozbywania się zwłok są bardzo szczegółowe. Absolutnie nie było momentu, w którym się nudziłam. Po prostu czytałam z zapartym tchem i chyba pierwszy raz w życiu, tak bardzo polubiłam zabójców.
Może być to dla Was zaskoczeniem, ale w tak krwawej książce nie zabrakło miejsca na miłość. W końcu bohaterami są młodzi ludzie. A to, że Dominik zabił Marysi rodziców i brata... cóż, serce nie sługa. Tylko to imię: Marysia! Za nic w świecie nie pasuje mi do bohaterki. Ale to tylko jeden mały minusik w morzu plusów.
Jeśli chcecie przeczytać książkę, która trzyma w napięciu od pierwszych stron, a jej zakończenie wbija w fotel, to nie macie wyboru. Ta powieść to lektura obowiązkowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz