5/10
Dzisiaj dla odmiany recenzja reportażu. Do „Córeńki” Tochmana zachęciła mnie siostra. Kiedyś czytałam tego autora „Jakbyś kamień jadła” i bardzo mi się podobała. Niestety ta książka wypadła trochę słabiej. A może po prostu temat mniej mnie zainteresował? Bo co do stylu pisarza, to jest tak samo dobry.
12 października 2002 roku w zamachu terrorystycznym na
wyspie Bali, zginęła reporterka „Gazety Wyborczej” Beata Pawlak. W pierwszej
części książki przeczytałam szkic jej powieści. Pisała o dziennikarce, która
wyjechała na tę indonezyjską wyspę w poszukiwaniu siebie. Ponieważ od dawna nie
dawała znaku życia, jej śladami wyrusza zaniepokojona przyjaciółka. W tej
części są bardzo interesujące opisy życia na Bali, kultury, obrzędów, ludzi
biednych i bogatych.
Płynne przejście z fikcji literackiej do rzeczywistości,
świadczy o niewątpliwym talencie autora. W drugiej części opisuje w jaki sposób
odbywały się poszukiwania koleżanki. Po zamachu terrorystycznym, przez długi
czas wiele ofiar pozostawało niezidentyfikowanych. Bardzo ciekawy jest również
wywiad z rodziną zamachowca oraz rozmowa z matką Beaty Pawlak.
Reporterka pisała głównie o religiach, wierze, modlitwie w
islamie, hinduizmie i o Trzecim Świecie. Próbowała zrozumieć terrorystów,
którzy mordują w imię Allaha. I właśnie z rak takich ludzi zginęła.
Oceniłam „Córeńkę” na 5/10, ponieważ zdecydowanie bardziej wolę tradycyjne reportaże. Nie oznacza to jednak, że zrezygnuję z czytania książek Wojciecha Tochmana. Niewątpliwie mają w sobie coś co nie pozwala o nich zapomnieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz