7/10
Zastanawiam się, czym kierują się panowie wstępujący do seminarium. Mamy przecież sprawny przepływ informacji, więc muszą sobie zdawać sprawę na co się piszą. W książce "Zniknięty ksiądz. Moja historia" Marcina Adamca przeczytacie z czym mierzą się mężczyźni wykonujący ten nietypowy zawód.
Od razu napiszę, że tytuł nie jest adekwatny do tekstu. Historia odejścia autora z kapłaństwa, stanowi tylko niewielki ułamek całości. Spodziewałam się, że będzie to główny temat książki, bo przecież tak sugeruje tytuł. Zdecydowanie jest to wprowadzenie potencjalnego czytelnika w błąd. Poczułam się oszukana, ale nie zmienia to faktu, że świetnie mi się "Znikniętego księdza" czytało.
Autor podzielił się z nami historiami, które w większości nie miały miejsca, ale inspiracją do ich napisania jest życie księży. Opowiada o ciemnych stronach kapłaństwa. Przede wszystkim o zmaganiu się z niewyobrażalną samotnością, ale i hazardem, alkoholizmem czy nieprzychylnymi ludźmi. Pojawia się też miłość, bo przecież ksiądz, to tylko człowiek. Niebywale ciężko jest żyć z dala od rodziny, zamkniętym na parafii, bez żadnego wsparcia. Dlatego wielu kapłanów nie wytrzymuje. Odchodzą do "normalnego" świata, albo popełniają samobójstwo.
Jeśli chodzi o samą historię Marcina Adamca, to strasznie szkoda, że została tak bardzo okrojona. Chętnie przeczytałabym więcej na ten temat. To moje jedyne zastrzeżenie. Ogólnie rzecz ujmując ksiażka napisana jest prostym i przystępnym językiem, więc czyta się ją bardzo szybko. Opowieści o księżach są ciekawe, choć w większości przypadków smutne. Całość na pewno skłania do głębszych refleksji.
Po książkę sięgnęłam, ponieważ wpadła mi w oko zapowiedź innej pozycji autora. Zaineresowała mnie, ale postanowiłam zacząć od pierwszej. Cieszę się, że to zrobiłam. Wam też polecam. Czytajcie!
Wydawnictwo Agora
Stron: 280
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz