9/10
Jest! Doczekałam się drugiego tomu cyklu Przemysława Piotrowskiego o Lucie Karabinie. Po "Prawie matki" przyszedł czas na "Nic do stracenia". Jakie to jest dobre!!!
Akcja z pierwszej części mocno odbiła się na bohaterach książki. Minęło 1,5 roku, a im trudno dojść do siebie. Luta i Zygmunt Szatan nigdy nie zapomną tragedii, które zgotowali im źli ludzie. Może teraz nadszedł czas na zasłużony odpoczynek od kłopotów? Niestety nie.
W więzieniu, gdzie odsiaduje wyrok syn Szatana, dzieją się niepokojące rzeczy. Natomiast Luta z Werką i Frankiem lecą do Turcji na pogrzeb ukochanego dziadka kobiety. I tutaj zaczyna się dramat. Niedowierzanie, ciarki i pytanie: jak to mogło się stać? Wcisnęło mnie w fotel jeszcze bardziej niż przy "Prawie matki".
W obecnej sytuacji Luta nie ma nic do stracenia i żadna mafia, nawet jedna z najgroźniejszych na świecie, nie stanowi dla niej zagrożenia. Postanawia rozprawić się z jej członkami na platformie wiertniczej, którą zna jak własną kieszeń.
Co z tego, że wydarzenia są mało realne i trochę przewidywalne, skoro i tak czytałam tę książkę z zapartym tchem. Przewracałam kartki z nadzieją, że mam dobre przeczucia co do zakończenia i odetchnęłam z ulgą kiedy okazało się to prawdą. Ta sytuacja dowodzi talentu literackiego autora, ponieważ zawsze kiedy uda mi się przewidzieć zakończenie, jestem rozczarowana.
Morderstwa (bardzo dużo), odcięte głowy i inne członki, żądza zemsty silniejsza niż troska o własne życie, wyraziści bohaterowie, ciekawe wątki no i łezka w oku... oto przepis na idealny thriller. Wszystko to znajdziecie w książce Przemysława Piotrowskiego "Nic do stracenia". Polecam!
Wydawnictwo Czarna Owca
Stron: 400
Cykl: Luta Karabina (tom 2)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz