7/10
Wyobrażaliście sobie kiedyś jak wyglądałby świat bez mężczyzn? Ja wielokrotnie. Dlatego książka "Koniec mężczyzn", to dla mnie lektura obowiązkowa.
Akcja powieści zaczyna się w roku 2025, kiedy to w Szkocji, na nieznaną dotąd chorobę, umiera pierwszy pacjent płci męskiej. Z czasem śmierć zabiera coraz więcej mężczyzn. Kobiety również przenoszą wirusa, jednak one nie chorują. Pani doktor Amanda, która miała kontakt z pacjentem zero, stara się za wszelką cenę ochronić męża i dwóch synów. Nie jest to jednak proste. Najgorsze jednak jest to, że umierają również dzieci (tego nie przewidziałam i kilka razy byłam bliska łez). Świat ogarnia panika.
Rozwój epidemii opowiedziany jest przez kilka osób - kobiety i mężczyzn. Każdy z nich przeżywa to na swój sposób, ale też każdy kogoś traci. Umierają synowie, mężowie, ojcowie, bracia, przyjaciele... Tylko jeden na dziesięciu mężczyzn jest odporny. Kobiety muszą przejąć ich obowiązki i co najważniejsze, jak najszybciej stworzyć szczepionkę. Prawie połowa populacji umiera i nic już nie jest takie jak wcześniej.
Zanim zaczęłam czytać tę książkę, byłam przekonana, że to Covid natchnął autorkę. Okazuje się jednak, że nie. Powieść została napisana zanim zaczęliśmy chorować. Wygląda na to, że Christina Sweeney-Baird przewidziała, że świat zaatakuje straszny wirus. W powieści znajdziecie mnóstwo cech wspólnych obydwu chorób.
Z całą pewnością "Koniec mężczyzn" jest jedną z lepszych historii o przyszłości, jakie przeczytałam. Świetnie ukazane są w niej różne dziedziny życia, w których panowie są potrzebni. Wbrew pozorom nie chodzi tylko o płodzenie dzieci. Książka jest jednocześnie smutna i dająca nadzieję, ciekawa i tragiczna... "nieodkładalna". Na pewno nigdy o niej nie zapomnę. Polecam!
Wydawnictwo Czarna Owca
Stron: 488
Tytuł oryginału: The End of Men
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz