poniedziałek, 21 grudnia 2020

Nas dwoje - Holly Miller

3/10



Kilka tygodni temu w mediach społecznościowych zaczęły ukazywać się entuzjastyczne opinie na temat debiutanckiej książki niejakiej Holly Miller. Wysoka ocena (8,1) na portalu Lubimy Czytać przesądziła sprawę - zaopatrzyłam się w książkę i licząc na niesamowitą ucztę czytelniczą zaczęłam czytać.

   Początek był całkiem ciekawy, intrygujący. Pomyślałam sobie, że jest dobrze. 
Joel miewa sny. Sny, w których widzi przyszłość osób, które kocha. Dlatego postanawia się nie zakochiwać; boi się tego, co może mu się przyśnić. Co więcej próbuje też jak najmniej spać - mała ilość snu, to mniejsze prawdopodobieństwo kolejnej wizji. Jednak jak to w życiu bywa, nie wszystko układa się tak, jakbyśmy chcieli. Niewinna wizyta w kawiarni sprawia, że w głowie i sercu Joela pojawia się ona - Callie. Oczywiście oboje zakochują się w sobie bez pamięci. Chłopak próbuje uciecz przed uczuciem, jednak po jakimś czasie daje za wygraną, miłość zwycięża.
Spełniają się jednak obawy  i w swoim śnie widzi, że Callie umrze. Nie jako staruszka, nie w wypadku, którego można byłby uniknąć. Dziewczynę przeraża to, co powiedział jej Joel, nie chce jednak poznać daty swojej śmierci. Zakochani przestają się dogadywać i jak to bywa - po jakimś czasie ich drogi rozchodzą się.
Callie układa sobie życie u boku innego mężczyzny, mijają lata.
W dniu, w którym dziewczyna ma umrzeć Joel zjawia się w miejscy, które zna ze snu, wzywa zawczasu 
pogotowie, jednak nie udaje mu się uratować dziewczyny, którą przez cały ten czas darzył uczuciem.

   Rzewna historia trochę w stylu Sparksa czy Nory Roberts. Nie mój klimat, dlatego mogę z czystym sumieniem napisać: jejku, jakie to było złe!
Przewidywalne od początku do końca, nie zaskoczyło mnie w tej książce nic, nie było żadnego WOW.
   Zatem jeśli nie jesteście wielbicielami tkliwych romansideł bez efektu zaskoczenia darujcie sobie „Nas dwoje”, serio.

wyd.: Muza
stron 480
tytuł oryginalny: The Singht of You 


5 komentarzy:

  1. To raczej nie książka dla mnie, skoro to romansidło, ale znam osobę którą może ona zainteresować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam o tyn debiucie, ale nie zaciekawił mnie na tyle, bym po niego sięgnęła i chyba dobrze zrobiłam.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za romansidłami, ale ta nawet jest interesująca :D
    https://rilseeee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Romansidła są zupełnie nie dla mnie, jakoś nie leży mi ten gatunek. Z pewnością książka znajdzie wielu czytelników

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero dzięki Twojej recenzji poznałam tę pozycję i już widzę, że niestety pozycja nie dla mnie.
    Choć może gdybym potrzebowała odmiany od ulubionej fantastyki i kryminału, może dam się skusić :)
    Dzięki za opinię.

    OdpowiedzUsuń