7/10
Carlos Ruiz Zafon jest jednym z moich ulubionych pisarzy. Przeczytałam wszystkie jego książki (większość z nich więcej niż raz), tetralogia Cmentarz Zapomnianych Książek, moim zdaniem, jest genialna i kocham ją szczerze.
Ostatnio szukałam czegoś krótkiego, żeby się na chwilę oderwać od tematyki II wojny światowej („Łaskawe” mają ponad tysiąc stron, potrzebowałam przerwy) i mój wybór padł na „Księcia mgły” - czytany na tyle dawno, że pamiętałam tylko, że mi się podobał.
Historia toczy się w urokliwym małym miasteczku na brzegu oceanu, gdzie przeprowadza się Max wraz z rodziną, aby uciec przed szalejącą w Europie wojną. Od samego dnia przyjazdu Max ma wrażenie, że dzieje się wokół jego rodziny coś dziwnego, nie wie co, ale coś jest nie tak.
Chłopak dość szybko zaprzyjaźnia się z Rolandem - wnukiem latarnika. Roland zabiera Maxa i jego siostrę Alicję do zatoki, gdzie przed laty zatonął statek, jedyną ocalałą z katastrofy osobą jest stary latarnik.
Dzieciaki nurkują w okolicach wraku, żeby odkryć jego tajemnice, tymczasem uczucie niepokoju, które odczuwa Max zaczyna narastać.
W końcu dziadek Rolanda opowiada, jak przed wielu laty poznał Księcia Mgły - postać straszną i okrutną. Okazuje się, że Książę chce powrócić, aby upomnieć się o dług sprzed lat.
„Książę Mgły” to powieść dla młodzieży (choć i dorosłym przypadnie do gustu) pełna magii i tajemnic. Czyta się ją szybko i przyjemnie, jest ciekawa od pierwszej do ostatniej strony.
Książka w sam raz na jeden wieczór, ot tak, żeby oderwać się od codzienności.
stron 221
Czytałam, ale dawno, już nawet nie pamiętam fabuły, ale chyba była niezła ;)
OdpowiedzUsuńJa również tak miała, pamiętałam tylko, że podobała mi się, dlatego postanowiłam nieco odświeżyć sobie pamięć :)
Usuń