"Umiłowana" to najgłośniejsza powieść afroamerykańskiej noblistki. Za tę książkę otrzymała w 1988 roku Nagrodę Pulitzera. Historię zekranizowano, główną rolę zagrała w niej Oprah Winfrey. Bardzo chętnie zobaczę ekranizację. Książka jednak mnie nie urzekła.
Nie chodzi o to, że Morrison nie miała do opowiedzenia ciekawej historii, bo miała. Natomiast nie przemawia do mnie sposób, w jaki ją opowiedziała. O ile początek podobał mi się bardzo, o tyle, z każdą kolejną stroną mój entuzjazm spadał. Dobrnęłam do końca, bo chciałam poznać zakończenie, mimo, iż męczyłam się czytając.
Kluczową postacią powieści jest Seth, która mieszka wraz z małą córką Denver w domu, w który straszy. A straszy tam duch dziecka. Lokatorki domu przywykły do tego straszenia i na ile się dało żyły z duchem w symbiozie, choć było to uciążliwe i wyczerpujące psychicznie. Pewnego dnia do domu Seth zawitał jej znajomy z dawnych lat. I został. Przepędził ducha i miał zamiar stworzyć normalną rodzinę z kobietą i jej córką. Wtedy jednak w życie bohaterów wkracza Umiłowana.
Nikt nic o niej nie wie, poza tym, że znaleziono ją bardzo osłabioną. Seth postanawia przygarnąć dziewczynę pod swój dach. Denver od razu obdarza nowego domownika wielką sympatią, Paul D z kolei jest nieufny i bardzo sceptyczny. I jak się okazuje - ma rację.
Nie zdradzę Wam kim była Umiłowana i jaki los zgotowała rodzinie, która ją przyjęła do siebie - żeby poznać prawdę musiałam pokonać 360.
Nie uważam tego czasu za stracony, jednak gdybym poświęciła go na przeczytanie innej książki, byłabym bardziej zadowolona.
Było to moje drugie potkanie z Toni Morrison, mniej udane niż pierwsze, z pewnością jednak nie ostatnie. Okładka "Najbardziej niebieskiego oka" kusi mnie codziennie.
wyd.: Świat Książki
stron 360
wydanie 2014
tytuł oryginalny: Beloved
Zostałaś nominowana do Liebster award szczegóły na: http://poradydlakazdejkobiety.blogspot.com/2014/08/nominacja-do-liebster-award.html
OdpowiedzUsuńMyślę, że wznowień tej książki będzie naprawdę dużo. Niesamowita historia a do tego oparta na faktach, tyle cierpienia...
OdpowiedzUsuń