Najnowsza książka Zadie Smith, "Londyn NW" to moje pierwsze spotkanie z tą autorką.
Wcześniej co nieco o pisarce słyszałam, o jej poprzednich książkach również, postanowiłam więc zapoznać się z jej tórczością. Przed przystąpieniem do lektury miałam pewne obawy - Smith trzeba (podobnie jak Murakamiego) "dobrze zacząć", tzn wybrać na początek odpowiednią książkę. Radzono mi "Białe zęby", ale jako że tej powieści nie miałam pod ręką, a "Londyn NW" owszem zaryzykowałam. I nie wiem czy słusznie.
Książka zbiera raczej dobre recenzje, lecz mnie nie urzekła. Nie chcę napisać, że jest zła, bo nie jest. Po prostu do mnie nie przemawia.
I wcale nie chodzi mi o styl,w jakim jest napisana. Przywykłam do dialogów pisanych w tekście kursywą, do zdań w połowie urwanych. Mnie nie porwała opowiedziana historia. Spotkałam się z opinią, że książka jest o niczym. Nie, nie jest. Jest o życiu, o związkach, o wyborach... Brakuje mi w niej jednego - akcji. W moim odczuciu jest to opowiadanie o ludziach. Nie są zbyt interesujący, zabawni, ciekawi. Raczej zatrważająco normalni i przezroczyści. A to nie porywa, niestety.
Prawdopodobnie będę chciała przeczytać jeszcze "Białe zęby" lub "O pięknie", żeby sobie jakieś zdanie o autorce wyrobić. Może po prostu źle zaczęłam.
wyd.: Znak
stron 400
wydanie I (19.05.2014)
tytuł oryginalny: NW
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz