Gdy pojawiła się propozycja zrecenzowana "Złodziei koni" wahałam się. Zawsze bardzo ostrożnie podchodzę do polskiej literatur, poza tym opis książki nie do końca do mnie przemawiał. Bałam się wspominanych w recenzjach lat okupacji - myślałam, że książka będzie przypominać nudną powieść historyczną. Ale zdecydowałam się zaryzykować. I nie mogę powiedzieć, żebym tego żałowała.
Opowieść w tej książce snują trzej mężczyźni - najstarszy - Stanisław, Jerzy oraz najmłodszy z nich - Kamil. Dziadek, syn i wnuk.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że poza więzami krwi nic więcej ich nie łączy.
Stanisław przed laty walczył za wolną Polską, ale okazało się, że nowa rzeczywistość nie do końca była taką, jaką sobie wymarzył i za jaką przelewał krew. Opuszcza więc ojczyznę,a wraz z nią syna na rzecz Ameryki, gdzie spełnia się jego American Dream. Jednak przeszłość nie zawsze chce pozostać tam, gdzie byśmy chcieli ją zostawić.
Jerzy, który nie miał wzorców nie potrafi być dla swojego syna dobrym ojcem. Blisko umie być tylko z jedną osobą - z Ewą. Kamila traktuje z dystansem, nie okazuje mu uczuć, nie rozmawia.
Sfrustrowany chłopak stara się odnaleźć w życiu i nie powielać błędów swojego ojca, którego kocha,ale nie może liczyć na jego wsparcie. Z pomocą w odnalezieniu prawdziwego siebie przychodzi mu poznany bezdomny.
"Złodzieje koni" to gorzka książka. Pełna trudnej przeszłości, wzajemnego żalu, cierpienia, niedomówień i uporu bohaterów. Czy mimo tych wszystkich przeciwności ta historia może zakończyć się szczęśliwie...?
wyd.: Studio Emka
stron 304
wydanie I (22.04.2014)
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję
Pierwszy raz słyszę o tej książce, widzę, że dosyć ciekawa propozycja, jak nadarzy się możliwość, to przeczytam!
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej wcześniej, aczkolwiek wydaje się być ciekawą pozycją. Rozejrzę się za nią :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Aż trzech męskich narratorów, ani jednej kobiety? To chyba jednak nie dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuń