Na początku chciałam napisać, że to smutna książka. Jednak nie - książka nie jest smutna, traktuje po prostu o smutnym kraju.
Zaczynając lekturę moja wiedza na temat Rumunii była praktycznie żadna. Kraj w Europie ze stolicą w Bukareszcie. Aha, i hrabia Drakula stamtąd pochodzi. Nie czułam specjalnej potrzeby pogłębienia tej wiedzy. Jednak po którymś z kolei "musisz przeczytać tę książkę" przeczytałam.
Książka napisana jest świetnym językiem. Bardzo obrazowym, niebanalnym,działającym na wyobraźnię. Historia opowiedziana jest ciekawie. Jest to cierpko - gorzka baśń o narodzie, który nie umie (a może nie chce?) podźwignąć się z bez-kolorowości, melancholii i kurzu historii. Bo wbrew tytułowi nie o sam Bukareszt tu chodzi, ale także o bukaresztańczyków, o wszystkich Rumunów.
Jak można żyć w państwie, w którym wszyscy mają mieć po równo, czyli nic. Zimą temperatura w mieszkaniach waha się między 5 - 10 stopniami, przy czym 10 to już upał. "Cesarzowi" Rumunii zamarzył się liczny,potężny naród, dlatego też w ramach polityki prorodzinnej nakazał kobietom rodzić, rodzić, rodzić. Im więcej tym lepiej. Aborcja z dnia na dzień stała się nielegalna. Ale jak wydawać na taki świat dzieci, po co?
W 1989 roku, po 22 latach panowania Ceausescu Rumunii w końcu nie wytrzymali, wyszli na ulice, obalili dyktatora. Od tego czasu w kraju jest lepiej, ale lepiej nie znaczy dobrze.
Historie opisane przez autorkę wwiercają się w pamięć, nie można ot tak, zamknąć książki, przejść do następnej. Niejednokrotnie czytając myślałam sobie,że takie rzeczy przecież się nie dzieją, nie w cywilizowanym świecie A jednak.
Reportaż Małgorzaty Rejmer "Bukareszt. Kurz i krew" jest nominowany do tegorocznej Nagrody Literackiej Nike.
Autorka za tę książkę została nagrodzona Nagrodą Literacką Gryfia.
wyd.: Czarne
stron 288
wydanie I (11.09.2013)
Rewelacyjny reportaż! Mam nadzieję, że trafi do finałowej trójki nagrody Nike.
OdpowiedzUsuń