niedziela, 21 lipca 2013

Odruch serca - Toni Morrison



   Co jest niezbędne w długiej podroży? Oczywiście książka! Wybierając się więc na wakacje zaopatrzyłam się w dwie lektury - pięć godzin w pociągu  to w końcu pięć godzin czytania.  
   Pierwsza książka to : „Ostatnie seanse" Michaela Schneidera. O Marylin. Zaczęłam czytać, gdy tylko pociąg ruszył z mojej stacji, czytałam przez 100 km, potem odpuściłam, nie chciało mi się męczyć. Książka nie jest o ostatnich seansach filmowych a o terapeutycznych - mimo mojej miłości do aktorki, książka to nuuuuda.
   Po dotarciu na miejsce, idąc na plażę wzięłam coś, co miało być lekkie, łatwe i przyjemne, czyli Arrou – Vignod i  "Jaśki". Czy takie było - nie wiem. Przez 40 minut dałam rade przeczytać  2 rozdziały, czyli coś koło 45 stron. Nie mogę stwierdzić, że książka jest zła, po prostu nie zainteresowała mnie na tyle, żeby dalej ją czytać. 

   I tak oto zrodził się poważny problem - nie miałam lektury na drogę powrotną! Niezwłocznie więc, wyruszałam na poszukiwania księgarni. I udało mi się znaleźć jedna, niezbyt obszernie zaopatrzoną księgarenkę. Miałam problem z wybraniem czego, co by mnie zaciekawiło.


   W końcu zdecydowałam się na "Odruch serca" Toni Morrison. 

Wybrałam tę książkę tylko dlatego, iż wyczytałam na okładce, że autorka jest laureatką  literackiego Nobla. Myślałam wiec, że może to będzie TA książka, która mnie zajmie na ponad 400km drogi powrotnej.


   I zajęłam. Przeczytałam całą. Co wcale nie znaczy, że była to porywająca literatura.

   Nigdy wcześniej nie spotkałam się z twórczością te autorki, nie miałam zatem pojęcia czego się spodziewać. Może to i lepiej, przynajmniej nie mogłam czuć rozczarowania po skończonej lekturze.


   Akcja powieści osadzona została w szesnastowiecznej Ameryce, w czasie, kiedy kwitł handel niewolnikami i kolonializm był w rozkwicie. Książka podzielona jest na rozdziały, w których poznajemy historie różnych bohaterów. Różna jest też narracja  - główna bohaterka Florens (przynajmniej dla mnie jest ona główną postacią tej książki) opowiada swoją historię w pierwszej osobie. Ponadto snuje ona opowieść skierowaną nie bezpośrednio do czytelnika, ale do swojej wielkiej miłości. Reszta rozdziałów to już typowa narracja trzecioosobowa.

   Historia nie urzeka – ot taka jakich wiele. Oczywiście, jeśli ktoś będzie bardzo chciał to pewnie doszuka się w niej głębi, ale mnie się jakoś szukać nie chciało. 


   Znajduję dwa atuty tej książki – pierwszy – widoczny od razu to ładna okładka. Drugi natomiast, to ostatni rozdział. Jest naprawdę bardzo zaskakujący i poruszający.

tytuł oryginalny: "A Mercy"
wyd.: Albatros
stron: 224
rok wydania: 2008

3 komentarze:

  1. Ciekawa recenzja.
    Zapraszam do mnie i na konkurs!
    Do wygrania 2 egzemplarze książki ,,W kajdankach namiętności''.
    http://recenzje-ksiazek-patricia.bloog.pl/id,337592181,title,Konkurs-W-kajdankach-namietnosci,index.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się twój blog dlatego nominowałem cię do Liebster Blogger Award. Informacje u mnie : pesymistamateusz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń