"Projekt Rosie" jest typową komedią romantyczną. Tyle, że nie amerykańską a australijską. Głównym bohaterem jest Donald Tillman - trzydziestodziewięcioletni profesor genetyki, wyglądem przywodzi na myśl typowego kujona z filmów produkowanych w USA. Don zdaje sobie sprawę, że najwyższa pora na ustatkowanie się i znalezienie żony. Zdaje sobie sprawę, że nie jest to proste, wszak partnerka musi być w pełni kompatybilna. Żeby zminimalizować ryzyko błędu przy wyborze Don opracowuje kwestionariusz do wypełnienia dla potencjalnych kandydatek, ot paręnaście stron z pytaniami na tematy wszystkie.
Projekt Żona rusza - napływają wypełnione testy, a u Dona zjawia się Rosie. Przez pomyłkę i za sprawą swojego przyjaciela bohater jest przekonany że Rosie została wyłoniona jako najbardziej odpowiednia dla niego partnerka jednak szybko okazuje się, że nie spełnia niemal żadnych kryteriów z kwestionariusza. Ma jednak ciekawą zagadkę genetyczną do rozwiązanie, więc Tillman decyduje się jej pomóc. Spędzają ze sobą bardzo dużo czasu, i co tu dużo mówić, Rosie wywraca życie profesora do góry nogami. On jednak z biegiem czasu zauważa, że przebywanie z zupełnie niekompatybilną partnerką sprawia mu przyjemność... I ja to zwykle bywa - zakochuje się w niej, jednak nie jest tego świadomy i wszystko psuje.
Nie zdradzę Wam więcej - w przeciwnym razie lektura "Proektu Rosie" nie sprawi Wam tyle frajdy co mnie :)
Książka idelna, żeby odpocząć, pośmiać się i uzmysłowić sobie, że to, co idealne nie zawsze jest dla nas dobre.
wyd.: Media Rodzina
stron: 320
rok wydania 2013 (1)
Ale ci zazdroszczę, że już czytałaś :) ja też planuje zakup własnego egzemplarza :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi lekkimi książeczkami, także raczej sobie odpuszczę. :)
OdpowiedzUsuńbardzo przyjemna:)
OdpowiedzUsuńPolecę mojej żonie chętnie czyta podobne komedio - romanse.
OdpowiedzUsuńFajnie napisana recenzja, ale i tak nie przepadam za takimi książkami :)
OdpowiedzUsuńMój blog : http://moje-blogowe-miejsce.blogspot.com/