Gdzie śpiewają raki - Delia Owens

   9/10

   Po „Gdzie śpiewają raki” sięgnęłam z zaciekawienia - skłoniły mnie ku temu wysoka ocena na lubimyczytac.pl i entuzjastyczne recenzje czytelników. Niestety, po kilkunastu stronach zaczęłam się zastanawiać dlaczego ktokolwiek ocenił tę książkę na 8 w dziesięciostopniowej skali, ja jej dawałam 5, no może 6.

   Postanowiłam jednak się nie zniechęcać i czytać dalej. I to była zdecydowanie bardzo dobra decyzja!

   W jednej z recenzji spotkałam się z określeniem, że książka Delii Owens to „Zabić drozda” naszych czasów. Rzeczywiście, mnie także ta książka nieco przypomina klasyka Harper Lee.

   Akcja „Gdzie śpiewają raki” toczy się w latach 50,60 i 70 XX wieku w Karolinie Północnej. Główną bohaterką jest Kya - Dziewczyna z Bagien. Poznajemy ją jako małą dziewczynkę, gdy mieszka z mamą, rodzeństwem i nadużywającym alkoholu i pięści ojcem. Pewnego razu matka pakuje walizkę, zakłada najlepsze buty i odchodzi. Po niej odchodzą siostry i bracia. Od tej pory dziewczynka mieszka z tatą. Jednak i on, któregoś dnia nie wraca. Siedmiolatka zostaje sama na bagnach, bez bliskich i środków do życia. Daje sobie jednak radę, potrafi o siebie zadbać. 

   Życie potrafi zaskakiwać, więc jeśli chcecie się przekonać jak doszło do tego, że Dziewczyna z Bagien, która nigdy nie chodziła do żadnej szkoły stała się uznaną pisarką, dostała tytuł doktor honoris causa, została oskarżona o morderstwo, musicie koniecznie sięgnąć po „Gdzie śpiewają raki”.

   Jak już wspomniałam na początku - ciężko było mi się wgryźć w tę książkę, jednak kiedy mnie wciągnęła nie mogłam przestać czytać. Opisy przyrody są fenomenalne, nie ma niepotrzebnych dłużyzn, czyta się szybko i przyjemnie i naprawdę nie ma się ochoty rozstać z książką nawet na moment. A zakończenie - przeczytajcie sami!

 wyd.: Świat książek 

stron 416

tytuł oryginalny: Where the Crawdads Sing