czwartek, 18 września 2014

Zanim zasnę - S.J. Watson


   Gdyby nie ekranizacja pewnie nie sięgnęłabym po książkę, ale skoro zdecydowałam, że chcę zobaczyć film, najpierw wypadało zapoznać się z historią w formie drukowanej. 
   
   Historia sama w sobie jest ciekawa i niebanalna. 
Christine to czterdziestolatka, która cierpi na szczególną formę amnezji - każdego ranka budzi się z przeświadczeniem, że jest młodą kobietą, w gorsze dni, że małą dziewczynką, że ma całe życie przed sobą. Widzi śpiącego z nią w łóżku obcego mężczyznę, w popłochu ucieka do łazienki i tam co ranek przeżywa wstrząs. 
Na ścianie przyklejone są zdjęcia jakiejś kobiety i tego mężczyzny. Fotografie są podpisane, przedstawiają ją i jej męża. Christine jednak nie pamięta ani tego, że jest mężatką ani nic innego z przeciągu ostatnich kilkunastu lat. Jej schorzenie polega na tym, że utraciła zdolność zapamiętywania i odtwarzania wspomnień. W skutek tego każdy poranek od kilku lat wygląda tak samo: obcy mężczyzna w łóżku, zdjęcia w łazience i mąż, Ben, tłumaczący co się stało i streszczający żonie kilka lat z jej życia, które i tak zapomni po zapadnięciu w sen.
   Kobieta jednak w tajemnicy przed mężem współpracuje z pewnym doktorem czyniąc postępy. Lekarz każdego ranka dzwoni do niej, przedstawia się, tłumaczy całą sytuację i przypomina jej o dzienniki, który Christine prowadzi w tajemnicy przed mężem. Tak więc zaraz po wyjściu Bena do pracy Chrisy zasiada do lektury i dowiaduje się, co zdarzyło się poprzedniego dnia, i poprzedniego, i jeszcze poprzedniego. 
   W miarę przybywania wpisów w pamiętniku dziewczyna zauważa, że mąż nie mówi jej o wszystkim, przemilcza różne fakty, albo je zmienia. W związku z tym postanawia nie ufać mu do końca. Tymczasem zaczynają się pojawiać dawno utracone wspomnienia, wspomnienie ciąży i dziecka (choć Ben twierdzi, że nie mają dzieci), dawnej przyjaciółki (która zdaniem Bena wyprowadziła się na inny kontynent), powieści, której jest autorką (mąż nigdy nie wspominał, że jest pisarką, w domu też nie ma książki jej autorstwa) i najważniejsze - Ben powiedział, że utraciła pamięć na skutek wypadku samochodowego, jednak kobieta przypomniała sobie, że została przez kogoś brutalnie pobita. 
   Christine jest zagubiona, nie wie w co wierzyć, komu ufać. W końcu jednak doktor Nash podaje jej numer do Clare - przyjaciółki, która rzekomo mieszka setki kilometrów od Londynu, choć tak naprawdę dzieli je od siebie godzina drogi autem.
   Spotkanie z Clare jeszcze bardziej dezorientuje Christine - przyjaciółka twierdzi, że Ben rozwiódł się z nią jakiś czas temu...
Kobieta postanawia wyznać mężowi prawdę - powiedzieć o doktorze Nashu, o pamiętniku, o wszystkim. Spodziewała się różnych reakcji Bena, ale z pewnością nie takiej...

   Całkiem niedawno powieść weszła na ekrany kin. Jestem świeżo po seansie i moje odczucia są różne. Widziałam o wiele gorsze adaptacje, ale zdarzyło się kilka lepszych. Niektóre fakty w filmie zostały zmienione, choć zupełnie niepotrzebnie, nie wiem co te zmiany miały na celu, bo moim zdaniem nie sprawiły, że film stał się ciekawszy. Gdybym nie przeczytała wcześniej książki zapewne wyszła bym z kina bardziej zadowolona. A tak, wyszło jak zwykle. 

   Wracając do samej książki, myślę, że warto ją przeczytać, jak już wspominałam jest niebanalna i ciekawa. Momentami jednak nudziło mnie ciągłe budzenie się bohaterki bez pamięci - można było sobie to darować, myślę, że czytelnik po trzech takich samych porankach już wiedział, o co chodzi. 


wyd.: Sonia Draga
stron 408
wydanie II (3.09.2014)
tytuł oryginalny: Before I Go to Sleep

6 komentarzy:

  1. Film wydaje się być ciekawy, ale oczywiście najpeirw książka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam za spam. Zapraszam Cię jednak do wzięcia udziału w mojej autorskiej akcji : "Poznaj Johna Grishama z Artemis"
    http://artemis-shelf.blogspot.com/2014/09/akcja-autorska-poznaj-johna-grishama-z.html
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. http://reviewsbyailla.blogspot.com/

    Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, te sekrety intrygują. ;) Amnezja stanowi niezły punkt wyjścia dla historii z dreszczykiem, tak sądzę. Wprowadza do całości jakiś niepokój, jakąś niepewność - i tutaj też je wyczuwam. Cóż, wygląda na to, że muszę poznać tę opowieść, obejrzeć i/lub przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę powiedzieć, że mnie zainteresowałaś i chyba sięgne po tą książkę :)

    Tymczasem zapraszam do mnie: http://ksiazkomaniacygora.blogspot.com/
    Również o książkach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. http://mysterynatalie.blogspot.com/2015_02_01_archive.html :)

    OdpowiedzUsuń