6/10
O II wojnie światowej napisano już chyba wszystko. Bardzo dużo czytałam na ten temat, ale każda kolejna książka wywołuje takie same emocje. Tak było i tym razem.
"Kobiety pistolety" to nic innego jak wywiad Wiktora Krajewskiego z Marią Kowalską. Ta wyjątkowa kobieta w wieku siedemnastu lat, została sanitariuszką w pułku Baszta. Zamiast cieszyć się młodością, brała udział w Powstaniu Warszawskim. Niestety zakończyło się to dla niej pobytem w obozie koncentracyjnym w Stutthof. Cudem przeżyła sam obóz i marsz śmierci. Dzięki niej, możemy odbyć podróż w czasie i cofnąć się do wydarzeń, których nikt nie chciałby być świadkiem.
Bohaterka tej książki jest niezwykle skromną osobą o czym mówi nawet jej pseudonim. Wszyscy nazywali ją Myszką. Swoje poświęcenie dla kraju, traktuje jak coś zupełnie naturalnego i nie wyobraża sobie, że mogłaby postąpić inaczej. Opowiada także o czasach przedwojennych, swoich czterech siostrach, rodzicach i beztroskim życiu. W książce przeczytacie również o tym, co Maria Kowalska myślała i odczuwała, więc nie są to suche fakty, ale historia pełna emocji.
Pozostało niewielu świadków tych okrutnych wydarzeń. Dzięki książkom takim jak "Kobiety pistolety", pamięć o wojnie i bohaterach nie zginie. Podziwiam ludzi, którzy dali sobie radę w tych trudnych czasach. Książkę oczywiście polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz