środa, 14 października 2015

Plaża Babylon - Imogen Edwards - Jones

7/10

   Za oknem co raz bardziej chłodno i pochmurno. Jesień zadomowiła się już na dobre. Będzie coraz bardziej szaro, ponuro i smutno. Jeszcze zatęsknimy za upałami, na które tak niedawno narzekaliśmy. 
   A gdyby tak udać się do jakiegoś kurortu...? Sześciogwiazdkowego kurortu. Na wyspie. Egzotycznej wyspie na końcu świata...
Zapraszam Was na "Plażę Babylon".


   Wydawać by się mogło, że praca w najbardziej prestiżowym i najlepszym kurorcie wypoczynkowym na świecie to spełnienie marzeń. W końcu ma się dla siebie egzotyczną wyspę, słońce, złote plaże itp, itd. Nic bardziej mylnego. Praca w takim miejscu to istny koszmar, o czym przekonuje nas bohater powieść Imogen Edwards - Jones.

   Na początek informacja dla tych, którzy nie znają serii Babylon. Wszystkie ksiązki wchodzące w jej skład nie są do końca fikcją literacką.Lekko i w zabawny sposób opisują rzeczywistość. Przy pisaniu każdej uczestniczy Autor Anonimowy, który zna od podszewki opisywaną branżę. Na kanwie jego opowieści powstaje książka.
   W "Plaży Babylon" mamy możliwość podglądania od kuchni funkcjonowania najlepszego miejsca wypoczynkowego . Spędzamy tydzień na egzotycznej wyspie gdzieś na środku oceanu. Gośćmi tego raju na ziemi są multimilionerzy i gwiazdy dziedzin wszelkich (modeliki, kierowcy Formuły 1, piłkarze, aktorzy...), zwykli śmiertelnicy też się trafiają, ale rzadko, gdyż ceny za dobę przekraczają możliwości finansowe większości ludzi.
Menadżer takiego miejsca nie ma lekko - na początek musi zadbać o to, aby wszystko było: jedzenie, wina, ozdoby, trawa, drzewka, krzaczki, zastawa stołowa, mydła itd. A że jest to wyspa wszystko trzeba sprowadzić ze stałego lądu. Dosłownie wszystko. Potem w niemożliwym upale trzeba witać najważniejszych gości, uśmiechać się do nich (a to niełatwe, kiedy ma się kaca giganta, a żar leje się z nieba). Kaca menadżer ma często, bo nie można odmówić kieliszka, dwóch, ewentualnie siedmiu kieliszków szejkowi, który zostawi na wyspie ponad pół miliona dolarów. Menadżer również musi borykać się z problemami gości. A oni mają naprawdę P O W A Ż N E problemy: wiatr jest zbyt silny, jachtem za bardzo bujają fale, niania nie zna angielskiego, szejkowi skończyły się prezerwatywy, a w dodatku skończył się różowy Dom Pérignon...
Trzeba też rozwiązywać problemy, które stwarzają pracownicy, a ci potrafią nieźle namieszać. Do tego dochodzi frustracja spowodowana ciągłym przebywaniem na wyspie, na której nie ma samochodów, nie można pójść do kina, na randkę, do parku czy zjeść zwykłego fast-fooda. 
   Wydaje się Wam, że to wszystko rekompensuje słoneczko i widoki... Otóż nie - po kilku miesiącach przestają zapierać dech w piersiach, po roku tęskni się za wieżowcami i zgiełkiem zakopconych metropolii. 

   Jeśli szukacie pogodnej i zabawnej lektury na szare, zimne wieczory, "Plaża Babylon" sprawdzi się idealnie. 



wyd.: Pascal
stron 368
wydanie I (11.07.2012)
tytuł oryginalny: Beach Babylon 

1 komentarz:

  1. Czytałam z tej serii parę książek - o hotelu, lotnisku i ślubach, wszystkie były bardzo ciekawe. Ta również zapowiada się interesująco.
    No i powiało ciepełkiem, aż zatęskniłam za latem :)

    OdpowiedzUsuń