niedziela, 5 czerwca 2022

"Szkoła luster" Ewa Stachniak

 7/10


     Z książkami historycznymi nigdy nie było mi po drodze. Pomijając te o tematyce II wojny światowej. Ale historia XVIII wieku? Miałam wątpliwości czy przez to przebrnę. Na szczęście moje obawy nie sprawdziły się. "Szkoła luster" pochłonęła mnie bez reszty.

     Autorka zabrała mnie do Francji, a konkretnie do Wersalu. Akcja powieści rozpoczyna się w 1755 roku, kiedy to na tronie zasiada Ludwik XV. Véronique jest biedną dziewczynką, która trafia w to pełne przepychu miejsce. Myśli, że skończyły się jej problemy. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że król jest zwykłym pedofilem i takich dziewcząt jak ona ma mnóstwo. Wszyscy o tym wiedzą i wydaje się to nikomu nie przeszkadzać. Oczywiście w końcu Véronique zachodzi z królem w ciążę. Rodzi córkę, którą natychmiast jej zabierają.

     W drugiej części poznajemy losy Marie-Louise, córki Véronique. W tym momencie byłam już wciągnięta w książkę na sto procent. Chociaż przyznam szczerze, że początek był odrobinę zniechęcający, ale warto przebrnąć przez te kilkadziesiąt stron, żeby później cieszyć się doskonałą lekturą. Nie zdawałam sobie sprawy, że takie rzeczy działy działy się w tamtym okresie. Włos się jeży na głowie! Cieszę się, że nie było mnie wtedy na świecie.

     Styl pisania autorki bardzo mi odpowiada. Chociaż opisuje trudne tematy, książkę czyta się niezwykle lekko. Pomimo, że jest to książka historyczna, nie zawiera suchych faktów, a wydarzenia istotne dla kraju i świata są tylko tłem zapierającej dech w piersiach opowieści. Polecam!

Wydawnictwo Znak

Stron 488

Tytuł oryginału: The School of Mirrors

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz