czwartek, 2 czerwca 2022

Shuggie Bain - Douglas Stuart

 8/10


     „Najgłośniejszy światowy debiut literacki ostatnich lat”, „Shuggie Bain  chwyta za gardło, ukazując niemoc dziecka, które chciałoby ocalić najbliższą mu osobę”, „Dotkliwa powieść o niewyobrażalnej samotności” - po takich rekomendacjach Joanny Bator, Michała Nogasia i Ignacego Karpowicza nie mogłam przejść obok tej ksiązki obojętnie. Dodatkowo o mój znajomy stwierdził, że muszę to przeczytać. Więc przeczytałam. I czytałam bardzo długo.

    Powiedzieć, że Hugh Bain junior nie miał lekkiego życia, to jak nic nie powiedzieć. Dziecko wychowywane przez matkę alkoholiczkę, choć „wychowywane” to nieodpowiednie słowo - Shuggie wychowywał się sam; starze rodzeństwo myślało tylko o sobie, matka o alkoholu, a ojciec - tylko o swojej wygodzie i innych kobietach. Prze dom przewijało się mnóstwo „wujków”, którzy za kilka puszek specjal brew mogli zrobić z Agnes wszystko. Pojawił się promyk nadziei, gdy kobieta po spotkaniach AA przestała pić. Wówczas w domu panował spokój, było co jeść, Shuggie był zaopiekowany, mógł po prostu być dzieckiem. Trwało to nieco ponad rok.

    O „Suggie Bain” można byłoby napisać wiele, że to powieść o samotności, o bezgranicznej miłości syna do matki, o problemach dziecka, które zdaje sobie sprawę z tego, że jest inne w społeczności, w której inność to coś złego… Ale nie chodzi o to, żeby opisywać całą książkę. Zdradzę Wam tylko, że bardzo, bardzo dawno nie czytałam tak smutnej i przejmującej powieści.
    Jeśli zdecydujecie się przeczytać tę książkę, z pewnością Was nie zawiedzie, ale przeczołga emocjonalnie i pozostawi Was z głową i sercem pełnymi smutku.


wyd.: Poznańskie
stron 448
tytuł oryginalny : Shuggie Bain

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz