niedziela, 31 października 2021

"Kiedy umiera król" Elina Backman

 4/10


     Nie zawsze należy wierzyć w to co jest napisane na okładce. Od książki "Kiedy umiera król" bardzo dużo wymagałam, bo przecież miała być "wciągająca niczym kryminały Camilli Läckberg". Niestety prawda okazała się zupełnie inna.

     Młoda dziennikarka Saana zostaje zwolniona z pracy i nie bardzo wie co zrobić ze swoim życiem. Postanawia wyjechać z Helsinek i spędzić lato u ciotki w miasteczku Hartola. Jak to bywa  w książkach, takie małe miejscowości często mają "trupa w szafie". Tym razem nie jest on w szafie, a w rzece... i nie on, tylko ona. W 1989 roku w rzece zostaje znaleziona piętnastoletnia dziewczyna. Ta sprawa nigdy nie została wyjaśniona. Saana postanawia rozwiązać zagadkę.

     W Helsinkach znaleziono martwego mężczyznę. Kolejna ofiarą, dziwnym zbiegiem okoliczności, jest mieszkaniec Hartoli. Śledztwo prowadzą: Jan - niezwykle przystojny i samotny oraz Heidi - samotna lesbijka. Jest też reszta ekipy, ale nie wyróżniają się niczym szczególnym.

     Niestety nie zachwyciła mnie ta książka. Spokojnie mogłaby być o połowę krótsza. Te pięćset stron ciągnięte jest na siłę. Od początku nie mogłam się wciągnąć i tak już zostało do końca. Wiele rzeczy opisanych jest nie wiadomo po co, bo nic do książki nie wnoszą. Najgorszy był jednak wątek miłosny, który okropnie mnie irytował i jak na thriller, wylewało się z niego za dużo lukru. Momentami zastanawiałam się czy nie czytam romansu. No i zakończenie! Chyba nie można było wybrać gorszego bohatera na mordercę.

     Gdyby nie to, że zawsze czytam książki do końca, to odłożyłabym ją przed dotarciem do połowy. Końcówka sugeruje, że będą kolejne części, ale ja już po nie nie sięgnę. Z radością żegnam się z Saaną i Janem.

Wydawnictwo Czarna Owca

stron 512

Tytuł oryginału: Kun kuningas kuolee

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz