poniedziałek, 31 stycznia 2022

Trylogia kopenhaska - Tove Ditlevsen

 8/10



    Tove Ditlevsen - absolutnie nic mi to nie mówiło.  Ale znajomy powiedział, że „Trylogia kopenhaska” tej autorki to jedna z najlepszych książek jakie ostatnio czytał. A czyta dużo. Bez przekonania zarezerwowałam książkę w bibliotece. Przeczytałam. I oczarowana byłam już po pierwszym akapicie.

   Książka opowiada o życiu autorki. Od dzieciństwa, przez młodość, do wieku dojrzałego. Mimo, że jest to autobiografia czy się ją jak powieść. Nie ma suchych faktów a spisana pięknym językiem historia dziewczyny, która od najmłodszych lat chciała zostać pisarką, chociaż mówiono jej, że dziewczynki nie zostają pisarkami. Mała Tove dorastała w biednej dzielnicy Kopenhagi z nieczułą matką i obojętnym ojcem. Gdy podrosła przeżywała nieistotne miłostki, umawiała się z kawalerami, pragnęła znaleźć męża. W końcu wyszło na to, że zamężna była kilka razy, jednak jej największą miłością przez większość dorosłego życia była petydyna i butalgin.
Czytając książkę nie mogłam się oderwać od lektury. Chciałam razem z Tove przeżyć jej życie. To niepasujące jej dzieciństwo nie na miarę, pierwsze literackie sukcesy, nieudane małżeństwa i odwyki. Historia mnie pochłonęła.
    Zapewniam Was, że jeśli zdecydujecie się na lekturę „Trylogii kopenhaskiej” nie zawiedziecie się.

wyd.: Czarne
stron 368
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz