środa, 3 lipca 2024

Pralnia serc Marigold - Jungeun Yun

 3/10



    Literatura koreańska stała się bardzo popularna na bookstagramie, więc i ja postanowiłam się skusić. Mój wybór padł na „Pralnię Serc Marigold”. I o ile początek dawał nadzieję na fajną, nieco baśniową opowieść, tak cała reszta jakoś mnie nie porwała.


    W miasteczku Marigold nocą wyłania się pralnia, w której możesz wyprać swoje serce z trosk i złych wspomnień. Ci którzy się na to zdecydują dostaną też pyszny napar naprawczy i poznają niesamowitą właścicielkę tego przybytku - Ji-eun, która wygląda na dwadzieścia a zarazem czterdzieści lat, a tak naprawdę przeżyła ich tysiące.

    Można powiedzieć, że „Pralnia serc Marigold” to książka o złożoności uczuć ludzkich, stracie, tęsknocie, bólu istnienia... tylko, że na świecie jest dużo książek o podobnej tematyce i są zdecydowanie lepiej napisane. Opowieści o poszczególnych klientach pralni i o samej wlascielce, jak dla mnie, były nudne, nie zainteresowała mnie żadna z nich. Lubię w książkach odrobinę magii, lubię odkrywać historię ich bohaterów, ale niestety nie w tej książce. Nie mam jej nic konkretnego do zarzucenia, po prostu do mnie nie trafia, więc jak coś- czytacie na własną odpowiedzialność.

wyd.: Mova
stron 272
tytuł oryginalny: Merigoldeu maeum setakso 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz