czwartek, 8 września 2022

"Belcanto" Ann Patchett

 8/10


     Czy można napisać o miłości w taki sposób żeby nie było nudno, przewidywalnie i mdło? Tak żeby zachwycić nawet taką przeciwniczkę romansów jak ja? Okazuje się, że tak. "Belcanto" Ann Patchett jest właśnie tak napisane.

    Urodziny potentata finansowego, pana Hosokawy, to ogromna impreza, w której uczestniczą bogacze z całego świata. Gwiazdą wieczoru jest słynna śpiewaczka operowa Roxane Coss. Absolutnie wszyscy zakochani są w jej głosie. Niestety podczas występu dzieje się coś strasznego. Gaśnie światło i do budynku wchodzą terroryści. Oprócz Roxane, wszystkie kobiety zostają wypuszczone. Od teraz urodzinowi goście stają się zakładnikami.

     Ważną rolę w powieści odgrywa osobisty tłumacz Hokosawy, Gen. Mówi on w wielu językach i jest wprost niezbędny w rozmowach z terrorystami, ale też pomiędzy zakładnikami z różnych krajów. Poznacie też wyjątkowego księdza, który na przyjęcie wkręcił się tylko po to żeby podziwiać Roxane. Historie życia bohaterów są doskonałymi przerywnikami w akcji.

     Ależ ta książka jest dobra! Napisana została tak pięknym i lirycznym stylem, że czytanie jej to czysta przyjemność. Po prostu płynęłam przez tę opowieść. A miłość? Autorka pokazała, że może zdażyć się w każdych warunkach. I nie ważne czy masz żonę, męża, jesteś księdzem, czy zakochujesz się w terroryście. Ann Patchett zarówno atak terrorystyczny jak i codzienne czynności opisała tak pięknie, że nie sposób się od powieści oderwać. Jestem zachwycona. Czułam się otulona słowami... wspaniałe uczucie. Polecam!

Wydawnictwo Znak

Stron: 352

Tytuł oryginału: Bel Canto

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz