2/10
Nie lubię takich sytuacji. Sytuacji, kiedy po przeczytaniu książki nie wiem o czym była. "Paradajs" Fernandy Melchor to dziwny twór, o którym nie napiszę zbyt dużo.
Bohaterami powieści są dwaj nastolatkowie mieszkający w meksykańskim miasteczku. Franco jest bardzo otyły i ma fioła na punkcie pani Marián. Cały czas mówi tylko o tym jak będzie ją bzykał. Słuchaczem erotycznych opowieści jest Polo, który spotyka się z chłopakiem tylko po to żeby za darmo się napić. Obaj mają kiepską sytuację w domu. Planują więc napad na dom pani Marián, gdzie każdy z nich spełni swoje marzenia.
Tyle o tej książce. Ma ona oczywiście jakieś tam drugie dno, ale ja nie chcę o tym pisać. Wszystko co mogłoby mnie ewentualnie zainteresować w fabule, zostało przyćmione ogromną ilością wulgaryzmów. Wprost wylewają sie one ze stron. Czułam się zniesmaczona. Nie byłam w stanie skupić się na historii, a chyba nie o to chodzi w dobrej literaturze.
"Paradajs" jest po prostu dziwny w złym tego słowa znaczeniu. Wszystko co mogłabym jeszcze napisać byłoby totalną krytyką. Chcę o tej książce szybko zapomnieć. Nie polecam!
Wydawnictwo Mova
Stron: 160
Tytuł oryginału: Páradais
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz