6/10
Książka finalistki National Book Award powinna być dobra. Tak sobie pomyślałam zanim zaczęłam czytać. Jaka okazała się w rzeczywistości? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć.
"Ewangelia dzieciństwa" to z pozoru prosta historia opowiedziana przez nastoletnią Eve. Jest ona jednak naszpikowana alegoriami, metaforami i porównaniami tak głębokimi, że wymaga przemyślenia. Obawiam się, że mój umysł nie jest w stanie ogarnąć tego w całości i nie do końca zrozumiałam co autorka miała na myśli. Na pewno dowiedziałam się dlaczego okładka jest tak brzydka i zrobiona właśnie w ten sposób.
W najprostszych słowach, książka opowiada historię grupy dzieciaków i ich rodziców w obliczu katastrofy ekologicznej. Młodzi ludzie nie znali się wcześniej. Zostali zmuszeni do spędzenia wakacji z rodzicami w wynajętym domku letniskowym. Nastolatkowie postanawiają przeprowadzić między sobą eksperyment i nie wyjawiać kto jest czyją matką i ojcem. Rodzice zgadzają się na to. Zresztą jest im wszystko jedno, bo przez większość czasu są pijani. Plany wypoczynku krzyżuje wszystkim niszczycielski huragan i burza. Wydarzenia, które mają miejsce później, przypominają sceny z filmów sensacyjnych i thrillerów.
Naprawdę nie wiem jak ocenić to dzieło. Z jednej strony podobały mi się perypetie bohaterów. Zawarte są też przestrogi przed tym co nas czeka, jeśli nie zaczniemy dbać o środowisko. Trudne relacje między dziećmi w różnym wieku, a rodzicami, to temat, który autorka przedstawiła w wyjątkowy i niespotykany sposób. Z drugiej strony wszystko to trochę dziwne i momentami przerysowane. Jedno jest pewne... nigdy tej książki nie zapomnę.
Może i Wy skusicie się na tę nietuzinkową i wymagającą opowieść?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz