6/10
Słownik języka polskiego PWN wyjaśnia, że słowo sukcesja oznacza spadek po kimś, szeroko pojęte dziedziczenie. Joanna Dulewicz wybrała je na tytuł swojej najnowszej książki.
Małe przyjęcie w wiekowej willi kończy się tragicznie dla jednego z uczestników. Szaleje burza. Uderzenie pioruna powoduje chwilową przerwę w dostawie prądu. W tym czasie zostaje zamordowany miejscowy przedsiębiorca Tomasz - syn, mąż i ojciec. Trudno stwierdzić kto stoi za zabójstwem, ponieważ wiele osób miało motyw, nawet jego żona. Delikatnie mówiąc nie był zbyt lubiany. Komisarz Borys ma nadzieję na szybkie odnalezienie sprawcy. Być może pomoże mu w tym bliska znajomość z właścicielką posiadłości - Sarą.
Muszę przyznać, że książka zaczyna się fenomenalnie. Pomyślałam sobie, że jeśli cała będzie na takim poziomie jak pierwsze strony, to trafiłam na thriller swojego życia. Niestety już po chwili nastąpiła zmiana wątku i totalnie pogubiłam się w bohaterach. Nie mogłam zapamiętać kto jest kim i jakie jest między nimi pokrewieństwo. Na pewno w trakcie czytania trzeba się mocno skupić. Dużo bohaterów, dużo wątków... wszystkiego dużo. Czasem to dobrze, ale trochę mnie to przytłoczyło.
Nie wiem jak Wy, ale ja kocham w książkach retrospekcję. Wydarzenia sprzed dwudziestu lat są tutaj zdecydowanie ciekawsze niż teraźniejszość. Jak wiadomo nic nie dzieje się bez powodu i decyzje podejmowane w młodości, wpływają na dorosłe życie. A chora miłość matki do syna bywa tragiczna w skutkach.
"Sukcesja" to naprawdę dobry thriller psychologiczny. Niech Was nie zwiedzie okładka, która sugeruje, że to powieść z gatunku fantastyki. Kiedy już zapamiętałam kto jest kim, czytało mi się bardzo przyjemnie. Przede wszystkim historia nie jest nudna i w pewnym momencie trudny początek odszedł w zapomnienie, a ja z ogromnym zainteresowaniem pochłaniałam książkę. Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz